Ciekawa rozprawa sądowa bolesławieckiego proboszcza Zbigniewa Pędziwiatra

ks Zbigniew Pędziwiatr
fot. istotne.pl Proces dotyczył dzwonienia dzwonami o 12:00 w parafii pw. Chrystusa Króla w Bolesławcu. Podczas rozprawy proboszcz mówił nie tylko o powodach dzwonienia, ale także odpowiadał na pytanie o dochody osobiste.
istotne.pl 86 sąd rejonowy, dzwon, parafia chrystusa króla

Reklama

Proboszcz Zbigniew Pędziwiatr został oskarżony o używanie instalacji w postaci dzwonów parafialnych poza uroczystościami związanymi z kultem religijnym, czyli o wykroczenie z art. 343 ust. 1 w zw. z art. 156 ust. 1 Ustawy prawo ochrony środowiska. Najpierw został skazany, ale złożył sprzeciw. Pisaliśmy o tym w artykule Proboszcz złożył sprzeciw od wyroku. Sąd ukarał go za bicie dzwonami.

Sędzina Agnieszka Piłasiewicz musiała zmierzyć się z zadaniem rozsądzenia, czy modlitwa Anioł Pański, odmawiana prywatnie w domach, jest „uroczystością związaną z kultem religijnym”. Na normalnej rozprawie 9 marca 2023 roku proboszcz mówił, czym jest Kościół katolicki oraz przybliżył jego historię, by określić kontekst i powszechność modlitwy na Anioł Pański.

– Kościół katolicki jest zbudowany na dwóch fundamentach – wyjaśniał proboszcz. – To jest objawienie boże (Pismo Święte), co jest fundamentem prawa i misji Kościoła oraz drugi filar: tradycja Kościoła. Kościół jest organizacją, wspólnotą wiary żywej. Każda epoka w jakiś sposób wnosi coś nowego, szerszego do życia Kościoła. Kościół jest żywy i nie może się ograniczyć do pewnych formuł, chociażby, jak tutaj było powiedziane, do kultywowania teologii w określonym miejscu i budynku. Chodzi o wspólnotę. Dzwony miały nawoływać do modlitwy na Anioł Pański. Jest to tradycja bardzo stara. W polskim Kościele katolickim, jak mówił św. Jan Paweł II, że „dzień znaczony jest chwilami zatrzymania na modlitwę”. Nie można odnieść modlitwy Anioł Pański do świątyni, tylko do jednego miejsca. Chodzi o wspólnotę, o żywy kościół. Cały Kościół katolicki bierze udział w tej modlitwie, gdzie nie nawołuje do pójścia do świątyni, a do medytacji i modlitwy, tam gdzie jesteśmy. Może taka daleka analogia do wspólnoty do islamu, tam nikomu nie przeszkadza, że nawołuje z minaretu kapłan sześć razy, kilka razy dziennie do modlitwy – dodał Zbigniew Pędziwiatr. Tu wyjaśnijmy, że w krajach muzułmańskich do modlitwy woła nie kapłan, jak twierdzi Pędziwiatr, a muezin, czyli mężczyzna wybierany ze wspólnoty, charakteryzujący się dobrym głosem i charakterem. Nie ma on nic wspólnego z kapłanem w rozumieniu religijnym. A modlitw w ciągu dnia w islamie jest pięć, nie sześć jak mówi bolesławiecki ksiądz.

Adwokat Janusz Łysiak i proboszcz ks. Zbigniew Pędziwiatr na rozprawie w Sądzie Rejonowym w BolesławcuAdwokat Janusz Łysiak i proboszcz ks. Zbigniew Pędziwiatr na rozprawie w Sądzie Rejonowym w Bolesławcufot. istotne.pl

Sąd uznał, że wpisane w tradycję katolicką południowe „chwile zadumy” są jednak „uroczystością” związaną z kultem religijnym, a bicie dzwonów, porównywane do wołania muezinów na pięć tradycyjnych modlitw w islamie, jest wezwaniem wiernych na tę uroczystość. I uniewinnił proboszcza.

– W żadnej z ustaw nie ma definicji prawnej co to znaczy „uroczystość” i „impreza” związana z kultem religijnym – powiedziała sędzina Agnieszka Piłasiewicz w uzasadnieniu wyroku. – Pojęcie to należy w tej sytuacji podporządkować pojęciu „kultu religijnego”. Zgodnie ze słownikową definicją tego terminu jest to cześć oddawana m.in. bóstwom. Sąd wziął pod uwagę to, że bicie dzwonów o 12:00 było związane z nawoływaniem wiernych do modlitwy na Anioł Pański. Tak to wyjaśnił oskarżony, dzwony na Anioł Pański są tradycją od wielu wieków i jest to fakt powszechnie znany i stanowi wyraz kultu religijnego. Zdaniem sądu bicie dzwonów na Anioł Pański mieści się w dyspozycji art. 156 ust. 2 o Ochronie środowiska. Sąd nie dopatrzył się winy obwinionego. Robił to po to, by tradycja była zachowana, a jego czyn nie był czynem społecznie szkodliwym – dodała sędzina.

Podsumowując, zdaniem sędziny Agnieszki Piłasiewicz można dzwonić o 12:00, bo o godzinie tej jest uroczystość związana z kultem religijnym, choć budynek kościoła jest zamknięty i żadnej uroczystości w nim nie ma.

Wyjaśnijmy jedocześnie, że dzwony w parafii Chrystusa Króla w Bolesławcu tak czy inaczej nie są uruchamiane, bo generowany przez nie hałas sporo przekracza normy. Parafia wciąż odwołuje się od postanowienia starosty Tomasza Gabrysiaka i decyzji Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Jeleniej Górze.

Drugim ciekawym wątkiem podczas rozprawy było to, że proboszcz musiał określić swoje dochody osobiste. Jest to niezmiernie ciekawe, bo nie zawsze możemy się dowiedzieć z ust księdza, ile zarabia.

– Utrzymujemy się z ofiar wiernych, urząd proboszcza nie ma stałej stawki poborów – powiedział Zbigniew Pędziwiatr. – Może być tak, że nie ma ich w ogóle, jak było w pandemii. Chyba że pracowałbym jako kapelan, czy w szkole jako nauczyciel, ale ja pełnię obowiązki proboszcza, zarządzam parafią w kierunku i cywilnym, i kościelnym. Moje osobiste dochody są regulowane regulaminem kościoła naszej diecezji legnickiej, to są datki z racji intencji mszalnej. Średnio moje dochody miesięczne to od 1000 do 3000 zł. To jest moja osobista pensja, a wszystko inne to fundusz parafii. To jest bardzo łatwo stwierdzić, ponieważ ofiara na jednej mszy świętej to jest od 50 do 100 złotych, przez 30 dni i to jest mój dochód – wyjaśnił proboszcz.

Reklama