Sekrety budynku przy Grunwaldzkiej 4

budynek grunwaldzka
Modernistyczny budynek przy ul. Grunwaldzkiej nr 4 • fot. istotne.pl Kto z mijających dzisiaj budynek przy ul. Grunwaldzkiej nr 4 – zasłonięty mało estetycznymi reklamami firm – pomyślałby, że to architektoniczna perła w sercu Bolesławca, skrywająca sekrety i ciekawostki?
istotne.pl 86 historia, ul. grunwaldzka

Budynek przy ulicy Grunwaldzkiej 4 w Bolesławcu nie daje się łatwo sklasyfikować – ani to willa z czasów rozkwitu przemysłowego, ani toporna powojenna konstrukcja, ani pozbawiona stylu „rewitalizacja” rodem z lat powojennych. Ten modernistyczny gmach z lat 20. XX wieku fascynuje już samą swoją sylwetką, a do tego kryje znacznie więcej, niż wydaje się na pierwszy rzut oka.

Od karczmy do przedszkola

Na początku przy ulicy Gymnasialstrasse 4 w miejscu, gdzie dzisiaj stoi modernistyczny budynek znajdowała się karczma Wintergarten (Ogród Zimowy), należąca do niejakiego Raua.

W 1926 roku parcelę przejęła miejscowa parafia ewangelicka. Wspólnota wyburzyła budynek, który pewnie wielu mieszkańcom kojarzył się z zabawa i beztroskimi wieczorami. Nie wiemy, czy protestowali, czy tylko cicho i ze smutkiem komentowali fakt, że po karczmie został tylko plac budowy.

Przypomnijmy, że karczmy pełniły kiedyś funkcję znacznie szerszą niż dzisiejsze bary – były centrami życia towarzyskiego, organizowano tu zabawy, spotkania rękodzielnicze, odprawiano nawet niewielkie nabożeństwa czy polityczne debaty.

Ewangelicy wspierali pracujące kobiety i abstynencję

W 1929 roku ewangelicy otworzyli w tym miejscu nowe przedszkole. Była to pewnego rodzaju rewolucja tak architektoniczna, bo styl modernistyczny nie miał w Bolesławcu silnej reprezentacji, jak i obyczajowa.

Równocześnie przy placówce działał bowiem ośrodek opiekuńczy dla młodych kobiet. To właśnie tutaj znalazły schronienie robotnice pracujące w zakładach włókienniczych Concordia oraz dziewczyny zatrudnione w innych pobliskich fabrykach. Parafia wyciągnęła do nich pomocną dłoń, oferując stabilne noclegi w zazwyczaj trudnych warunkach bytowych lat 20. XX wieku.

Placówka była monitorowana przez najwyższe władze kościelne, które czuwały nad poziomem edukacji oraz moralnością kadry, która mieszkała w tym budynku.

Zameldowanie personelu wewnątrz budynku – także dzisiaj to praktyka coraz rzadsza, a w przedwojennej Polsce (i Niemczech) takie rozwiązania były normą. Czasem budynki użyteczności publicznej były niemal samowystarczalne, bo znajdowały się w nich: mieszkania, magazyny, a nawet ogrody warzywne i pralnie.

Ciekawostką jest to, że przy przedszkolu otworzono też restaurację z obowiązkową prohibicją. Bo Kościół ewangelicki w tym okresie bardzo walczył z alkoholizmem społeczeństwa.