W materiale Obwiązał psa kablami i porzucił w lasku. Ranne zwierzę uratowane napisaliśmy, że kobieta znalazła w sobotę [18 lutego – przyp. red.] poranionego psa w lasku między Bolesławcem a Rakowicami. Zwierzątko leżało przy drodze, miało szyję obwiązaną kablami i rany otwarte na grzbiecie.
Kobieta, która znalazła, jak się później okazało ranną suczkę Misię, zawiozła ją na posterunek Straży Miejskiej.
Według słów właścicielki Misi, kiedy suczkę przywieziono na posterunek Straży Miejskiej, strażnicy, którym zgłosiła zaginiecie, mieli jej numer telefonu i zadzwonili z informacją, że podobny z rysopisu pies jest na posterunku. Tak Misia trafiła prosto do swojej pani i do własnego domu.
Suczka ma się dużo lepiej, rana na grzebiecie jest już zagojona. Misia wciąż jest nieufna, ale już bezpieczna. Odwiedziliśmy ją w domu i można ją zobaczyć na wideo.
Właścicielka suczki przeżywała bardzo hejt, jaki wylał się w komentarzach pod artykułem, jak uważa: niesłusznie pod jej adresem.
– Boję się wyjść z domu, jak czytam, co piszą – mówi kobieta. – A mi piesek zaginął, szukałam go. Zgłosiłam nawet zaginięcie na Straż Miejską, publikowałam informacje w mediach społecznościowych. Kiedy zadzwonili ze Straży Miejskiej od razu poszłyśmy do weterynarza. Teraz piesek jest już zaopiekowany – dodaje kobieta.
Misie odwiedziliśmy chwilę przed jej codziennym, wieczornym spacerem. Jest pieskiem wesołym, miłym, przyjaznym i trudno pojąć, kto mógł ją skrzywdzić w tak okrutny sposób. Wielkie słowa uznania należą się znalazczyni Misi, która z pewnością uratowała suczce życie.
