Głos sprzeciwu wobec tego, co kilka dni temu wydarzyło się na bolesławieckim rynku, jest zdecydowany. Mimo to prezydent Piotr Roman nie reaguje – nie komentuje sprawy, nie podejmuje żadnych działań, jakby temat go nie dotyczył.
W międzyczasie na portalu i w mediach społecznościowych wrze. Ludzie są wściekli. Użytkownicy nie przebierają w słowach:
„Nie poznaję tego miasta – wstyd.”
„Dewoci i oszołomy znajdą się w każdym mieście. Tego się niestety nie leczy (...).”
„Wstyd dla naszego miasta. Czy Pan Chudyba ma władzę nad prezydentem? Coś okropnego się dzieje.”
„Skandalem jest publiczne afiszowanie jakiejkolwiek wiary. Nie zatruwajcie innych swoim myśleniem.”
„Szkoda gadać. Brudna gra polityczna i tyle.”
Zgromadzenie, o którym mowa, opisywane było w dwóch tekstach portalu istotne.pl:
- Płodziarze znów w akcji, mimo wyroków. Prezydent Roman przyzwala, Słonecka nie reaguje
- Skandal podczas obchodów 3 Maja w Bolesławcu. Szokujący baner uderzający w Trzaskowskiego i brak reakcji władz miasta
Wśród osób, które zazwyczaj stoją przy banerze z rozerwanym i zakrwawionym płodem (bo to nie była pierwsza tego typu akcja) jest doktor Janusz Chudyba z żoną. Prawie zawsze jest obecna była nauczycielka biologii z I Liceum Ogólnokształcącego, często bywa też była nauczycielka WF z tej samej szkoły.
Ludzie pytają wprost: kto tak naprawdę rządzi w mieście i dlaczego nikt nie bierze odpowiedzialności za eskalację emocji?
Na razie jedyną odpowiedzią prezydenta jest… cisza.
Do prezydenta miasta (na maila jego rzeczniczki) wysłaliśmy następującego maila:
Szanowny Panie Prezydencie,
w związku z licznymi głosami oburzenia mieszkańców Bolesławca dotyczącymi zgromadzenia w centrum miasta 3 maja, a także wynikami sondy przeprowadzonej na portalu istotne.pl (72,29% głosujących opowiada się za jego rozwiązaniem), prosimy o odpowiedź na poniższe pytania:
- Dlaczego władze miasta nie zdecydowały się na rozwiązanie zgromadzenia, mimo wyraźnego sprzeciwu mieszkańców i wyroków skazujących organizatorów poprzednich podobnych zgromadzeń?
- Czy brak reakcji oznacza milczące przyzwolenie na działania organizatorów i prezentowane publicznie treści z rozerwanymi i zakrwawionymi płodami?
- Czy zgromadzenie było monitorowane przez służby miejskie? Jeśli tak, to przez kogo? Czy doszło do jakichkolwiek ocen zagrożenia porządku publicznego?
- Czy przedstawiane hasła i przekaz obecny podczas zgromadzenia są – Pana zdaniem – zgodne z wartościami reprezentowanymi przez władze Bolesławca?
Proszę o ustosunkowanie się do powyższych kwestii.
Z poważaniem,
Krzysztof Gwizdała
Otrzymaliśmy od rzeczniczki następującą ogólną odpowiedź, bez cytatu prezydenta Bolesławca Piotra Romana:
W Polsce prawo do organizowania i uczestniczenia w zgromadzeniach publicznych jest chronione Konstytucją RP oraz ustawą z dnia 24 lipca 2015 r. – Prawo o zgromadzeniach. Zgodnie z tymi przepisami, zgromadzenia publiczne są podstawowym sposobem wyrażania poglądów i opinii obywateli. Władze miasta mogą rozwiązać zgromadzenie tylko w określonych, ściśle prawnie przewidzianych sytuacjach, głównie związanych z naruszeniem porządku publicznego lub bezpieczeństwa. Nie mogą tego zrobić tylko dlatego, że np. nie podobają się im prezentowane treści, hasła, wartości. Zgromadzenie w dniu 3 maja 2025 r. było monitorowane przez urzędników Urzędu Miasta w Bolesławcu.
Decyzja o rozwiązaniu zgromadzenia musi być podjęta w oparciu o przepisy prawa i być proporcjonalna do sytuacji. Samo niezadowolenie z treści prezentowanych podczas zgromadzenia nie jest podstawą do jego rozwiązania.
Agnieszka Gergont