Inicjatywy Dnia Wolności Podatkowej została zapoczątkowana przez Krzysztofa Dzierżawskiego (1948–2004), eksperta Centrum im. Adama Smitha. W porównaniu z rokiem poprzednim, kiedy to Dzień Wolności Podatkowej miał miejsce 28 czerwca, pracujemy na potrzebę państwa o 6 dni dłużej. Poziom obciążeń fiskalnych jest obecnie najwyższy od prawie 30 lat.
Ponad połowa rocznego czasu pracy przeznaczana jest na finansowanie budżetu państwa. To skłania do myślenia i przyjrzenia się efektywności wydatkowania środków publicznych oraz wprowadzeniu ewentualnych zmian w systemie podatkowym.
Co musimy zapłacić ojczyźnie? To nasza krew, pot i łzy
W dzisiejszych czasach nikt nie nazwie oficjalnie pracy na strefie pańszczyzną, chociaż pół roku pracujemy tylko po to, by opłacić: podatki bezpośrednie (PIT, CIT), podatki pośrednie (VAT, akcyza), składki na ubezpieczenia społeczne i zdrowotne, opłaty i daniny lokalne, fundusze celowe i wydatki samorządów.
Historyczna przypominajka! W XVII w. pańszczyzna osiągała wymiar 6 osobodni pracy darmowej tygodniowo. W połowie XVII wieku pańszczyzna dochodziła do 4–5 osobodni, zaś w XVIII wieku nieraz do 6–7 czy też nawet 10 osobodni w tygodniu. Dla wyjaśnienia: chłop zobowiązany był do pracy wraz z synami lub wynajętymi parobkami tak, aby wykonać określoną ilość „osobodni roboczych” w tygodniu.
Reklama
Pytajmy, jak wydawane są nasze pieniądze! Żądajmy transparentności
Przede wszystkim należy żądać od polityków na wszystkich szczeblach władzy transparentności w wydawaniu pieniędzy podatników. To nasze pieniądze! Oraz wymagać racjonalizacji obciążeń podatkowych, by zminimalizować ich negatywny wpływ na aktywność gospodarczą i motywację do pracy. Równowaga między potrzebami budżetowymi a obciążeniami obywateli jest podstawą, by w Polsce żyło się lepiej.
Święto ceramiki, baseny, stadion, wydatki na sport i kulturę, bo każdy grosz się liczy
Pół roku na to pracujemy. Interesujmy się zatem, czy pieniądze są wydawane racjonalnie, kto o tym decyduje, jak podejmowane są decyzje na szczeblu lokalnym. Co i za ile buduje samorząd i na co wydaje pieniądze tak ciężko zarabiane przez mieszkańców.
Ponad półtora miliona złotych kosztowało nas Święto Ceramiki w 2024 roku, a efektów nikt nie mierzy! Kiedy organizator święta Kornel Filipowicz dyrektor BOK – MCC opublikował część kosztów, dowiedzieliśmy się, że same wydarzenia kulturalne kosztowały pół miliona złotych, w tym koszty gwiazd trzech wieczorów to ponad 360 tys. Do dzisiaj nie ujawniono, czy wliczono w koszty Święta działania Muzeum Ceramiki (warsztaty, wernisaże i wystawy), warsztaty organizowane przez Centrum Wiedzy, wydarzenia organizowane przez MOSiR i koszty dodatkowego sprzątania miasta przez MZGK.
Od trzech dekad Święto Ceramiki w Bolesławcu pozostaje wydarzeniem o niekwestionowanej popularności, jednak nie ma rzetelnego szacunku liczby odwiedzających nas turystów.
Dane, które nam podają są niejasne i poddają w wątpliwość wiarygodność szacunków. Powinniśmy mieć klarowną informację dla mieszkańców: rodzaj umowy, termin jej wykonania, czego dotyczy i jaka jest jej kwota. To wszystko. Taka transparentność w zakresie umów jest niezbędna.
W 2016 roku były radny Platformy Arkadiusz Krzemiśnki apelował, by zrobić rodzaj kampanii promocyjnej, by pokazać prezydentowi, że jest na to zapotrzebowanie i ludzie chcą wiedzieć, na co wydaje się ich pieniądze. Podkreślał też, że zadaniem radnych, jest angażowanie ludzi w sprawy i życie miasta. Kampanii do dzisiaj nikt nie zrealizował.