Pracownica Biedronki została zatrudniona w firmie Jeronimo Martins w 2023 roku. Do połowy 2025 roku była przenoszona trzykrotnie do różnych sklepów w Bolesławcu. Mimo oddania firmie i wzorowej pracy w ostatnim sklepie chciano ją zdegradować. Pracownica wysłała skargę do Jeronimo Martins z prośbą o wyjaśnienie sprawy.
Menedżerka ds. Komunikacji Korporacyjnej w sieci Biedronka potwierdziła, że sprawa jest firmie znana.
– Ze względu na przepisy RODO nie możemy wypowiadać się na temat statusu i szczegółów zatrudnienia konkretnych osób – wyjaśnia Joanna Piwowarczyk. – Jednocześnie podkreślamy, że wszelkie decyzje kadrowe podejmowane są zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa pracy oraz wewnętrznymi procedurami firmy, w trosce o dobro zespołu oraz jakość obsługi naszych klientów. Potwierdzamy, że w związku ze zgłoszeniem, które wpłynęło do Biura Obsługi Pracowników i dotyczy sklepu w Bolesławcu, zostanie wszczęte postępowanie weryfikujące zasadność zgłoszenia zgodnie z przyjętymi w firmie procedurami – dodaje.
Pracownica z Bolesławca bardzo przeżyła to, co ją spotkało w firmie. Ma też ogromny żal, że nie doceniono jej wysiłków i starań oraz wzorowej pracy.
– Straciłam pracę i tak naprawdę nie znam argumentów, dlaczego zostałam tak potraktowana – mówi nam pracownica Biedronki, która chce zachować anonimowość. – Pani kierowniczka, z którą pracowałam 8 miesięcy, piła ze mną kawę, żartowała i nic nie wskazywało, że ja jej przeszkadzam, a ona za moimi plecami przez półtora miesiąca kombinowała z kierownikiem rejonowym, jak mnie się pozbyć ze sklepu razem. Wystawiła mi opinię, że się źle ze mną pracuje i nie może się ze mną dogadać. A to nie była prawda. Potem wysłała mnie na inny sklep do swojej koleżanki, która tam była kierowniczką. A jej koleżanka przed podpisaniem umowy i po miesiącu pracy, chciała mnie zdegradować. Jednym słowem ani kierowniczka, ani inna odpowiedzialna osoba nie porozmawiali ze mną. Wszystko było za moimi plecami. Wcześniej pracowałam z dwoma kierownikami, którzy nie mieli nic złego do powiedzenia na mój temat. Czy kierowniczka czuła z mojej strony zagrożenie, że mogę ją wygryźć? Czy nie podobało się jej to, że tak dobrze żyję z pracownikami? Nie wiem, co nią kierowało. Nie chodziłam na L4, nie spóźniałam się, nie czepiałam się grafików, w biurze wykonywałam to, co do mnie należało. To, co kierowniczka chciała, miała zrobione. Na sklepie z pracownikami robiliśmy towar czasami aż do wyczerpania sił, żeby kierowniczka była zadowolona – mówi pracownica Biedronki w Bolesławcu.
Według niepotwierdzonej przez nas informacji, kierowniczka została zdegradowana i przeniesiona do innego sklepu.