Feministka w Maroku – Suknia z piór

Dziewczyny z Maroka
fot. Alina Martniak O wschodniej idei wolnej kobiety, nie skrępowanej żadnymi zobowiązaniami, oraz o strachu mężczyzn przed opuszczeniem.
istotne.pl 0 feminizm, maroko

Reklama

Jest taka wschodnia historia przekazywana z ust do ust kobiecych, która uczy bycia wolną. Nic nie może stanąć na drodze kobiecej wolności, nawet największa miłość.

„Opowieść o kobiecie w sukni z piór” jest po to, by przypomnieć kobietom, że mają skrzydła i kiedy je rozwiną, nic nie powinno powstrzymać ich przed przekroczeniem granic rzek i oceanów, przed odejściem na zawsze. A gdy któraś zapomni o swym darze, zaniedbane skrzydła sprowadzą na nią same nieszczęścia – przestrzega ta, która snuje opowieść.

Mężczyźni smagli i brodaci, o czarnych namiętnych oczach przesłoniętych gęstym wachlarzem rzęs, tak bardzo bali się tej opowieści, że postanowili zatrzeć jej sens i wydźwięk. Zmienili zakończenie i by bardziej ukołysać swój wielki niepokój, zbudowali dla swych kobiet przepiękne, luksusowe pałace. Znieśli tam najpiękniejsze wytwory ludzkich rąk, smakołyki i klejnoty. Nie pozwolili tylko przekraczać kobietom progu pałacowych komnat. Pałace nazwali haremami.

Fatima Mernissi usłyszała tę opowieść jako mała dziewczynka od swej babki Jasminy, mieszkającej w haremie. Dopiero po latach odkryła (powiedział jej o tym przyjaciel), że ustna opowieść babci różni się od oficjalnej wersji, którą znaleźć można w „Opowieściach Tysiąca i Jednej Nocy”.

Historia opowiada przygodę pewnego bogatego kupca, który roztrwonił swój majątek i chcąc przemyśleć swoje dotychczasowe życie wyjechał na odległe wyspy. Pewnej nocy, obserwując plażę, zauważył przedziwne stworzenie. Wielkiego ptaka, który łagodnie opadał na brzeg morza. Gdy podkradł się bliżej, ptak nagle się wyprostował, zrzucił pierzaste okrycie i oczom zaskoczonego mężczyzny ukazała się najpiękniejsza z widzianych przez niego kobiet.

Maroko – wybrzeże Oceanu AtlantyckiegoMaroko – wybrzeże Oceanu Atlantyckiegofot. Alina Martyniak

„Posiadała urodę wszelkich stworzeń świata, usta magiczne, jak pierścień Salomona, włosy ciemniejsze niż noc, wargi miały kolor koralowców, a zęby lśniły jak perły. Talia była przepięknie wykrojona, a jej uda były silne i potężne jak marmurowe kolumny. Między ich filarami znajdował się magiczny łuk, nisza oświecona jak srebrny puchar lub kryształowa waza.” ¹

Ale to, co najbardziej pociągało kupca, to była niezwykła tajemniczość najady. Pół kobiety, pół ptaka. Desperacko zakochany, pewnej nocy ukradł suknię z piór i porwał kobietę. Zabrał ją do Bagdadu do swego domu, gdzie ją poślubił. Żona urodziła mu dwóch synów, a on coraz spokojniejszy i pewny, że spędzi z nią całe swe życie, zaczął wyjeżdżać w interesach, by utrzymać rodzinę.

Pewnego dnia, gdy wrócił ze szczególnie długiej podróży, po otworzeniu drzwi zastał swą piękną żonę w odnalezionej sukni z ich synami na rękach. Nie zdążył nawet do niej podejść, gdy odleciała. Pozostawiła mu pożegnalną wiadomość, by szukał jej na wyspach Wak Wak, jeśli naprawdę jej pragnie. Mężczyzna, według słów babci Jasminy, pomimo wieloletnich poszukiwań, nigdy nie odnalazł swej żony. Tak kończy się opowieść przeznaczona tylko dla kobiet.

Byłam ciekawa czym różnią się te dwie historie, jedna opowiedziana przez Jasminę, druga spisana w „Opowieściach Tysiąca i jednej Nocy”. Oficjalna wersja jest zatytułowana: „Historia Hassana Al Basri”. W niej kupiec Hassan, po kilkuletnich poszukiwaniach, odnajduje swą żonę i dzieci. Cała szczęśliwa rodzina żyje razem długo na chwałę Allaha.

Opowieść zyskała szczęśliwe zakończenie, ale odebrano jej romantyczny niedosyt, katastrofizm i niespełnienie. Odebrano coś, co powodowało, że wysp Wak Wak poszukiwali przez tysiąclecia wielcy podróżnicy. Niejeden mężczyzna pragnął odkryć miejsce, gdzie skrzydlate kobiety mają swój dom. Historyk arabski z IX wieku sytuował je niedaleko Zanzibaru, Marko Polo identyfikował je m.in. jako Wyspy Kobiet: Socotra. Inni mówili, że to Seszele lub Madagaskar albo Malacca, jeszcze inni umieszczali je dalej w okolicach Chin czy Indonezji. Ale żaden mężczyzna nie znalazł do nich drogi do dziś.

Dlaczego zmieniono zakończenie tej historii w oficjalnej wersji „Opowieści z Tysiąca i Jednej Nocy”? Fatima Mernissi uważa, że zrobiono to dlatego, że Arabowie zajmujący się głównie kupiectwem i bardzo często podróżujący, spędzali większość czasu poza domem. Mogli być zdesperowani po usłyszeniu, że ich żony uczą się wolności z ustnego przekazu, którego w żaden sposób nie można kontrolować. Nie chcieli pozwolić, by oficjalnie istniała historia, w której ciężko zapracowany mąż może się spotkać z porzuceniem i po którejś długiej podróży zastać dom pusty, bez najmniejszych szans na odnalezienie małżonki.

Przyjaciel Fatimy dodaje jeszcze, że opowieść babci Jasminy dotyka najbardziej wrażliwego punktu męskiej natury, największego lęku. Strachu przed porzuceniem. Kiedy ktoś nas zostawia, kiedy burzy nam nasz idealnie zorganizowany świat, to tak jakbyśmy i my trochę umarli. Z tego przerażenia mógł się wziąć pomysł, by tak irracjonalne stworzenia, tajemnicze i wiecznie gotowe do drogi zamknąć w złotych klatkach.

Fatima w studenckich czasach często atakowała swojego przyjaciela. Pytała go, dlaczego na zachodzie żaden mężczyzna nie wpadł na tak okrutny pomysł, by pozamykać kobiety w więzieniach-pałacach. Jej przyjaciel bronił się mówiąc, że nie zna przyczyny, bo nie zna też mężczyzn zachodu, nie zna ich fantazji ani obsesji. Możliwe jedynie, przypuszczał, że oni nie wiedzą, iż ich kobiety też mają skrzydła.

¹ Fatima Mernissi, Le harem européen, Le Fennec 2003. Tłumaczenie fragmentu: Grażyna Hanaf

Grażyna Hanaf

Reklama