Wyjątkowo długo przyszło czekać w tym roku zwycięzcom "Kwiatoligi" na nagrodę. Wyjazd na mecz I-ligowy jest główną nagrodą fundowaną corocznie przez Jarosława Molendę. Przyczyna tak długiego oczekiwania była prozaiczna. Wcześniej w Lubinie nie gościła żadna drużyna z czołówki ligi. W końcu jednak przyjechała do stolicy zagłębia miedziowego Wisła Kraków, i na to spotkanie pojechały obie drużyny, które wygrały czerwcową "Kwiatoligę".
Podróż do Lubina nie trwała długo i po godzinie cała grupa dotarła na stadion pierwszoligowca. Na godzinę przed rozpoczęciem meczu młodzież zajęła miejsca na stadionie i z uwagą obserwowała rozgrzewkę obu drużyn. Z każdą chwila stadion wypełniał się kibicami, by tuz przed rozpoczęciem meczu zapełnić praktycznie w całości miejsca siedzące. Kibice Zagłębia od pierwszych minut gorąco dopingowali swój zespół, tworząc wspaniałą atmosferę na stadionie.
Sam mecz był bardzo interesującym widowiskiem, choć zakończył się bezbramkowym remisem. Obie drużyny stworzyły jednak ciekawy spektakl piłkarski. Bliższe wygranej było Zagłębie, które szczególnie w pierwszej połowie meczu miało zdecydowaną przewagę. Po przerwie do głosu doszła Wisła, która nie potrafiła jednak pokonać Liberdy. W samej końcówce spotkania to lubinianie stworzyli dwie doskonałe sytuacje do objęcia prowadzenia, ale nie potrafili ich wykorzystać. Mecz kończył się już przy sztucznym oświetleniu, co wraz z odpaleniem racy przez kibiców Zagłębia tworzyło wspaniały klimat.
Warto wspomnieć, że w czasie drogi do Lubina bolesławianie bawili się w typowanie wyników meczu. Prawie każdy obstawiał zwycięstwo Wisły. Tylko jedna osoba postawiła na wygraną gospodarzy, zaś fundator wyjazdu wytypował remis 0:0... Dla osoby, która trafiłaby z wynikiem była przygotowana nagroda, ale w tej sytuacji upominek poczeka do następnego roku.
(informacja i zdjęcia Jarosław Molenda)