W Bolesławcu nie ma pracy dla młodych wykształconych. Pracodawcy szukają robotników, nie specjalistów

zachód słońca bolesławiec ratusz
fot. istotne.pl W naszym rejonie zapotrzebowanie na wykształconych młodych ludzi spada niemal do zera. Lokalny rynek pracy opiera się wyłącznie na robotnikach i operatorach maszyn. To nie przypadek – to skutek braku długofalowej wizji rozwoju ze strony prezydenta miasta i starosty powiatu.
istotne.pl 1 praca, bezrobocie

Reklama

Wyniki badania Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy nie pozostawiają złudzeń: w Bolesławcu i powiecie bolesławieckim nie ma – i w przewidywalnej przyszłości nie będzie – zapotrzebowania na młodych, wykształconych specjalistów. Przeciwnie: lokalni pracodawcy jasno wskazują, że potrzebują przede wszystkim pracowników fizycznych, robotników i operatorów maszyn. Dla porównania – w sąsiednim powiecie zgorzeleckim firmy już dziś i w perspektywie pięciu lat planują rekrutację specjalistów z wyższym wykształceniem, także z obszarów zaawansowanej technologii, medycyny, a nawet edukacji artystycznej.

Już rok temu ostrzegaliśmy, że brak spójnej strategii rozwoju może doprowadzić Bolesławiec do stagnacji. W artykule „Bolesławiec za rządów Romana traci funkcje społeczno-gospodarcze. To wynika z raportu PAN” alarmowaliśmy, że miasto nie przygotowuje się na wyzwania współczesnego rynku pracy: cyfryzację, automatyzację i rosnące znaczenie kompetencji specjalistycznych. Niestety, wyniki badań tylko potwierdzają te obawy – lokalne władze nie zrobiły nic, by odwrócić ten trend.

Wskazywaliśmy wówczas, że bez aktywnej polityki przyciągania nowoczesnych firm, wsparcia innowacyjnych branż i inwestycji w edukację, młodzi ludzie będą masowo opuszczać miasto. Dziś ta prognoza się spełnia. Zamiast wspierać rozwój gospodarki opartej na wiedzy, Bolesławiec pozostaje przy modelu taniej siły roboczej, nieoferującym perspektyw ani ambicji.

Bolesławiec: robotnik, nie magister

Z danych zebranych od 114 przedsiębiorców z powiatu bolesławieckiego wynika jasno: aż 31,7% obecnych wakatów dotyczy robotników przemysłowych i rzemieślników, a w perspektywie 5 lat najwięcej pracodawców będzie szukać operatorów maszyn i urządzeń (aż 42,7% planowanych rekrutacji). W zestawieniu zawodów niemal całkowicie brak pozycji wymagających specjalistycznej wiedzy i wysokich kwalifikacji. Na liście są m.in. pracownik produkcji, kierowca samochodu dostawczego, sekretarka, robotnik budowlany czy fizjoterapeuta.

Zaskakuje fakt, że od 23,7% pracowników nie wymaga się żadnego formalnego wykształcenia, a jedynie 23,9% stanowisk wiąże się z koniecznością ukończenia studiów magisterskich. Co więcej – w prognozach na przyszłość znikają niemal całkowicie zawody specjalistyczne. To sygnał alarmowy dla młodych mieszkańców powiatu – szczególnie tych, którzy wiążą swoją przyszłość z edukacją wyższą.

Zgorzelec: kompetencje w cenie

Tymczasem w powiecie zgorzeleckim sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Obecnie 21,2% wakatów dotyczy specjalistów, a w perspektywie pięciu lat to właśnie specjaliści będą najliczniej poszukiwaną grupą zawodową. Zawody wskazywane przez zgorzeleckich przedsiębiorców są dużo bardziej zróżnicowane i obejmują między innymi: lekarzy, specjalistów ds. logistyki, testerów oprogramowania, zarządców nieruchomości czy nauczycieli sztuki.

Warto podkreślić, że aż 34,1% obecnych wakatów wymaga ukończenia studiów magisterskich – to więcej niż w Bolesławcu. Co więcej, pracodawcy przewidują wzrost znaczenia dyplomów i specjalistycznych kwalifikacji w nadchodzących latach.

Czy to efekt braku wizji lokalnych władz?

Rodzi się pytanie: czy stagnacja bolesławieckiego rynku pracy i jego brak otwartości na specjalistów to wynik świadomej polityki lokalnych władz – prezydenta miasta i starosty powiatu? A może raczej jej braku?

Bolesławiec inwestuje znacznie mniej w oświatę niż powiat zgorzelecki – wydatki na edukację na mieszkańca są o kilkaset złotych niższe. W mieście i powiecie nie rozwijają się branże wysokospecjalistyczne, nie widać śladów strategii przyciągania nowoczesnych inwestycji czy wspierania start-upów. Niepokojące są też dane o transformacji technologicznej – tylko 20,9% bolesławieckich firm wdrożyło zmiany związane z cyfryzacją i automatyzacją, podczas gdy w Zgorzelcu – 27,5%.

Dziś w Bolesławcu młodzi ludzie kończący studia wyższe są praktycznie skazani na emigrację zarobkową – albo do większych miast, albo za granicę. A lokalne władze zdają się tego nie zauważać. Brakuje spójnej strategii zatrzymywania talentów i rozwoju gospodarki opartej na wiedzy.

Czas na decyzję

Różnica między Bolesławcem a Zgorzelcem pokazuje, że inny model rozwoju lokalnego jest możliwy. Jeśli Bolesławiec ma być miastem przyszłości, a nie jedynie zapleczem taniej siły roboczej, potrzebna jest głęboka zmiana myślenia – zarówno u lokalnych włodarzy, jak i pracodawców. Póki co – młodzi, ambitni i wykształceni mieszkańcy muszą szukać miejsca gdzie indziej.

Opracowano na podstawie badania dot. zapotrzebowania na zawody, kwalifikacje i umiejętności w województwie dolnośląskim

Reklama