Na koniec marca 2025 r. w powiecie bolesławieckim zarejestrowanych było 1090 bezrobotnych, z czego ponad połowę (591) stanowiły kobiety. Choć liczba ta nie odbiega znacząco od danych z ostatnich miesięcy, widoczny jest niewielki wzrost stopy bezrobocia do poziomu 3,5% (w grudniu 2024 r. wynosiła 3,1%).
Najwięcej bezrobotnych mieszka w:
- mieście Bolesławiec – 482 osoby,
- gminie Bolesławiec – 177 osób,
- oraz gminie Nowogrodziec – 148 osób.
Na szczególną uwagę zasługuje struktura bezrobotnych:
- aż 300 osób ma ponad 50 lat,
- 252 osoby to długotrwale bezrobotni (powyżej 12 miesięcy),
- 248 osób nie ukończyło 30. roku życia, co może świadczyć o trudnościach młodych ludzi w wejściu na rynek pracy,
- najliczniejszą grupę stanowią osoby z wykształceniem zawodowym i podstawowym – łącznie ponad 590 osób.
W samym marcu:
- 217 osób zarejestrowało się jako bezrobotne,
- 229 osób podjęło pracę, w tym 102 w formie zatrudnienia subsydiowanego,
- zgłoszono zaledwie 138 ofert pracy.
Czy Urzędy Pracy są potrzebne?
Patrząc na liczby, można dojść do wniosku, że system działa: bezrobotni rejestrują się, część znajduje pracę, statystyki są prowadzone. Ale czy to faktycznie oznacza skuteczność?
Urzędy Pracy nie tworzą miejsc pracy, a jedynie pośredniczą – często formalnie, bez realnego wpływu. Przy niskiej stopie bezrobocia (poniżej 4%) ich rola coraz częściej ogranicza się do obsługi administracyjnej. Dla wielu pracodawców i poszukujących pracy bardziej efektywne okazują się serwisy internetowe, grupy lokalne czy polecenia.
Z drugiej strony, UP-y nadal pełnią ważną funkcję dla grup wykluczonych: osób starszych, długotrwale bezrobotnych czy niepełnosprawnych – dla nich mogą być jedynym miejscem wsparcia.
Pytanie brzmi: czy nie nadszedł czas na przebudowę urzędów w nowoczesne centra aktywizacji, zamiast konserwatywnego modelu rejestracji i raportów?