Lorenz Schwietz przyszedł na świat 25 lipca 1850 roku w Groß Döbern, czyli dzisiejszym Dobrzeniu Wielkim. Rozpoczął karierę zawodową jako rzeźnik. Rzemiosło doskonalił najpierw we Wrocławiu, a potem w Raciborzu. Powrócił jednak do Wrocławia, gdzie założył własny sklep mięsny i od 1886 roku prowadził niewielki interes. To właśnie doświadczenie w pracy z ubojem bydła i trzody przygotowało go do zostania katem.
Pomocnik najsłynniejszego kata w historii Niemiec
Lorenz Schwietz został pomocnikiem najsłynniejszego kata w historii Niemiec Juliusa Krautza. To Juliusowi przypisuje się stworzenie stroju powszechnie kojarzonego z tym fachem: fraka, białych rękawiczek i cylindra.
Splot zdarzeń – zabicie w samoobronie przez Krautza jego asystenta podczas awantury w barze oraz odejściu z profesji innej katowskiej rodziny Reindelów pozwolił Schwietzowi spełnić marzenie o katowskiej karierze.
Kat w pruskiej machinie wymiaru sprawiedliwości
21 czerwca 1900 roku Schwietz oficjalnie uzyskał nominację na królewskiego pruskiego kata. Debiutował już w sierpniu, wykonując wyroki śmierci na terenach na wschód od Łaby.
Na miejsce egzekucji przybywał z własnym toporem, lakierowaną na czerwono ławą dla skazańca oraz z drewnianym klocem, na którym skazany składał głowę. Schwietz miał trzech asystentów, których zawsze ze sobą zabierał, by pomogli w wykonaniu egzekucji. Cała katowska ekipa podróżowała pociągiem na koszt państwa. Przysługiwał im przejazd 3 klasą.
Wieczorem przed egzekucją kat spotykał się ze skazańcem. Spotkanie było potrzebne, by kat poznał temperament skazańca i jego wolę życia. Od tego zależało, jakie środki będą potrzebne, by skazany położył w końcu głowę na drewniany pieniek.
Schwietz wyrabiał sobie opinię na temat stanu fizycznego i psychicznego delikwenta, również na wypadek, gdyby spodziewano się oporu.
Co kat mówił o swoim zawodzie?
Schwietz był człowiekiem pragmatycznym. Twierdził, że nie czuje wyrzutów sumienia i postrzega siebie jako narzędzie ziemskiej sprawiedliwości. W wywiadach jakich udzielał można wyczytać, że dobrze poznał swój fach i trafnie oceniał, że to nie sam moment śmierci, ale poprzedzające go godziny i świadomość nieuchronności decydują o okrucieństwie wyroku. I podobno po każdej egzekucji wyżynał na siekierze imię osoby, którą stracił.
Liczba 123 egzekucji wykonywanych przez Schwietza może dzisiaj szokować. Kim byli skazańcy> Oto trzy wybrane przypadki, ilustrujące jego codzienność. W styczniu 1908 roku ściął siekierą Friedricha Straßa w Bartenstein za morderstwo, rozbój i podpalenie. W lutym tego samego roku dokonał egzekucji Friedricha Ziegana ze Szczecina za zabójstwo leśnika podczas kłusownictwa. W kwietniu zaś ściął Pauline Scholz z Hirschbergu, która została uznana winną otrucia i defraudacji majątku.
Koleje losu Schwietza po zakończeniu katowskiej kariery
Życie Schwietza po zakończeniu kariery kata nie było łatwe. Po śmierci żony w 1923 roku, inflacja i ekonomiczny chaos powojennych Niemiec pochłonęły jego oszczędności. Złamał nawet zawodowe tabu, pokazując publicznie i za opłatą swój topór ozdobiony nazwiskami straconych, lecz finansowo nie przyniosło mu to ulgi. Cierpiał na samotność i spędził ostatnie lata w odosobnieniu, zrezygnowany – aż do samobójczej śmierci w maju 1925 roku.
Rok przed śmiercią opublikował pamiętnik „Dziennik kata Schwietza z Wrocławia o jego 123 egzekucjach”. Publikacja ta pozwala wejrzeć w proces myślenia i duszę człowieka, którego życie zostało całkowicie splecione z losem ludzi skazanych na śmierć.
Los towarzyszy Schwietza również był godny uwagi. Trzech z jego asystentów zostało katami, z których Carl Gröpler odcisnął silny ślad w Niemczech ery nazizmu. Po rezygnacji Schwietza jego miejsce zajął Paul Spaethe, który tragicznie zakończył życie w 1924 roku.