Rozprawa ojca Kacperka: przesłuchano ostatnie osoby dramatu sprzed roku

Rozprawa ojca Kacperka
fot. istotne.pl Na kolejnej rozprawie Rafała B., ojca Kacperka, który utonął w Kwisie w kwietniu 2020 roku, wyjaśniła się sprawa tropu porwania dziecka.
istotne.pl 86 kacper błażejowski, sąd rejonowy

Reklama

Podczas poszukiwań trzylatka w kwietniu zeszłego roku w pierwszych dniach po zaginięciu dziecka wiele osób mówiło o możliwym porwaniu dziecka przez osoby związane z jego ojcem. Dwoje świadków na rozprawie w poniedziałek 7 czerwca przypomniało ten wątek. Oboje wskazywali na to, z kim spotykał się oskarżony, w jakim przebywał środowisku i czym się parał. Ponad rok temu teoria porwania, przynajmniej na samym początku poszukiwań, sprawdzana była przez policję.

Kiedy wszyscy obserwatorzy domyślali się tylko, co mogło się wydarzyć, policja sprawdzała ten trop i kobietę, która sugerowała, że dziecko mogło zostać uprowadzone w zemście za winy ojca. Wszystkim informacja o porwaniu wydawała się bardziej do przyjęcia, niż sama myśl o śmierci malucha. Niosła jakąś nadzieję.

Pierwsza nasza relacja z miejsca zaginięcia dziecka z działek w Nowogrodźcu, to rozmowa z panią Stanisławą, która widziała chłopca przed zniknięciem i pomagała w szukaniu Kacperka.

– W jakiś dziwny sposób to dziecko zniknęło. Wydaje mi się, że gdyby się utopiło, to gdzieś by ciało było, czy nawet ślad po rowerze. Mimo wszystko to dziecko ileś tam ważyło i nawet gdyby zsunęło się do wody, to jakiś odcisk na tej ziemi, na trawie by został. A tego nie było. A tam dalej są tylko takie krzaki, jest tak wąska ścieżka, że dorosły człowiek nie jest w stanie tam przejść, dziecko też nie – mówiła w kwietniu 2020 roku Stanisława Pawłowska.

Prokurator przedstawił podejrzanemu ojcu dziecka zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz niedopełnienia obowiązków opieki na dzieckiem. Rafał B. nie przyznał się do tego, że dziecko przez niego zażyło narkotyki, ani do pozostawienia środków odurzających w miejscu dostępnym dla dziecka. Przyznał się, że nie dopilnował dziecka i jeździł autem pod wpływem środków odurzających.

Reklama