Zadzwonił do nas Czytelnik, mieszkaniec powiatu bolesławieckiego, który we wtorek 21 lipca był na cmentarzu komunalnym w Bolesławcu. I poruszył kwestię miejsca, gdzie pochowane są małe dzieci:
To jest obraz niechlujstwa i brakoróbstwa.
I dodał:
To nie jest cmentarz na Kresach, ale w środku Europy. Tam leżą nasi najbliżsi.
Jak wyjaśnił serwisowi istotne.pl Kazimierz Łomotowski, dyrektor Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Bolesławcu, zarządca nekropolii dba o porządek na głównych alejach i przejściach, ale nie między grobami.
Dlaczego tak? Bo gdy pracownicy cmentarza wykonywali prace porządkowe między grobami i doszło do jakiegokolwiek uszkodzenia nagrobka, to ludzie zwracali się do MZGM-u np. o zwrot kosztów naprawy. Z tego powodu o przestrzeń między grobami muszą zadbać ci, którzy odwiedzają swoich bliskich.
K. Łomotowski podkreśla, że cmentarz jest zarządzany bardzo dobrze; jest zadbany, czysty, a wszystkie drzewa, które zagrażały ludziom, zostały wycięte.