To oni zareagowali i pomogli uratować 7-latka

Tymoteusz Górski i Kacper Warężak
fot. Tymoteusz Górski / Kacper Warężak Tymoteusz Górski i Kacper Warężak jako pierwsi zareagowali na atak 35-latka na dziecko. Obaj są jeszcze uczniami, ale odwagę mają dorosłego człowieka. Oto ich pełna relacja.
istotne.pl 0 policja, dziecko, kacper warężak, tymoteusz górski

Reklama

Dziś w centrum Bolesławca 35-letni napastnik zaatakował 7-latka. Jak się dowiadujemy, wcześniej próbował pochwycić inne dziecko. Gdy to się nie udało, pochwycił wspomnianego chłopca. Napastnik mocno trzymał 7-latka i nie chciał puścić.

Jako pierwszy na zdarzenie zareagował 14-letni Tymoteusz Górski.

– Ten pan próbował porwać wcześniej jakieś dziecko, ale tamta kobieta uciekła z dzieckiem. Wtedy przeszedł przez ulicę i chwycił 7-latka. Na początku próbowałem z nim porozmawiać, żeby puścił dziecko, bo inaczej zadzwonię na policję. Jak zauważyłem, że to nie działa, to próbowałem wyszarpać dziecko i uratować je. Jak zobaczyli to przechodnie, to przyszli i pomogli – opowiada 14-letni Tymoteusz Górski.

Drugą osobą, która zareagowała, był 17-letni Kacper Warężak, uczeń Zespołu Szkół Elektronicznych.

– Z kolegą szliśmy do szkoły. Koło podstawówki usłyszeliśmy jęki i piski. Postanowiliśmy sprawdzić, co się dzieje. Na miejscu się okazało, że facet leży na ziemi i trzyma dziecko w mocnym uścisku. Ten uścisk był tak silny, że to dziecko prawdopodobnie zwymiotowało. Płakało i piszczało. Podbiegłem i – teraz to się głupie wydaje – ale wymierzyłem takiego porządnego kopa w plecy temu mężczyźnie, bo chciałem, żeby puścił chłopca. Niestety nic to nie dało. Starałem się go poddusić jakoś. Wsadziłem mu palec pomiędzy żuchwę. To też nic nie dało. On był w takim amoku, że jemu były wszystko jedno, byleby tego dzieciaka przy sobie utrzymać – opowiada Kacper Warężak.

– Gdyby nie pomoc dwóch mężczyzn, którzy przybiegli z drugiej strony ulicy, to by to trwało jeszcze dłużej. Oni siłą rozciągnęli mu ręce i wyciągnęli dzieciaka. Jeden z nich dzwonił po policję, a drugi przytrzymywał nogą napastnika. Ja stałem obok i asekurowałem, żeby nie wyskoczył. Były problemy z dodzwonieniem się na policję, coś nie łączyło. W końcu się udało. Niedaleko był patrol, który przyjechał. Napastnik był pytany przez mężczyznę, który mi pomagał, „co ty w ogóle chłopie robisz?”. Facet jednak nie odpowiadał, tylko ciężko dyszał. Moim zdaniem świadczyło to, że coś z nim jest nie teges – dodaje Kacper.

– Taki materiał to dobra sprawa, bo pokaże ludziom, że warto reagować. Jeśli ja sam podejdę i nie dam rady, to wiadomo, że jak ja podejdę, to podejdzie druga osoba, trzecia, czwarta. W grupie naprawdę można dużo zdziałać – mówi Kacper.

Napastnik został zatrzymany przez policję i przewieziony do szpitala psychiatrycznego. Na razie nie ma z nim kontaktu. Na wtorek prokuratura planuje pierwsze przesłuchanie.

Jesteśmy pod wrażeniem zachowania nastolatków. Gratulujemy i cieszymy się, że w potrzebie można liczyć na innych ludzi.

Reklama