Awantura bolesławianina ze Strażą Miejską w Jeleniej Górze

Naszywka Straż Miejska Bolesławiec
fot. istotne.pl Były kandydat na prezydenta Bogusław N. podobno potrącił strażnika i przejechał po jego stopie. Świadkowie twierdzą, że zdarzenie nie było takie poważne.
istotne.pl 0 bogusław nowak, sm bolesławiec

Reklama

Były radny bolesławiecki i kandydat na prezydenta, Bogusław N. wraz z grupą bolesławian pojechał w środę do Jeleniej Góry na spotkanie z Januszem Palikotem. Na miejscu była duża grupa zaproszonych. Zaparkowane samochody zatarasowały drogę i wezwano Straż Miejską. Strażnicy weszli na spotkanie i poprosili wszystkich kierowców o zabranie swoich samochodów z miejsc, gdzie parkować nie było wolno. Część osób przestawiła swoje auta, a Bogusław N. wdał się w awanturę ze strażnikami.

Strażnicy miejscy z Jeleniej Góry twierdzą, że N. był agresywny i ich zwyzywał. Podobno, kiedy zaczął manewrować samochodem starając się wyjechać z miejsca, gdzie źle zaparkował, przejechał strażnikowi po nodze. Strażnik stracił równowagę, przewrócił się i uderzył w głowę. Wezwano więc karetkę pogotowia, która odwiozła poszkodowanego do szpitala.

Relacja towarzyszącego Bogusławowi N. Przemysława Moszczyńskiego jest jednak inna. Mężczyzna mówi, że N. dotknął tylko strażnika, który stał zbyt blisko manewrującego samochodu. Kiedy przyjechała karetka, strażnik – według słów Moszczyńskiego – symulował kontuzję, jak zawodnik na boisku.

– Strażnicy chcieli mnie wylegitymować. Gdy zobaczyłem, że podstawiono lawety, wsiadłem do auta i chciałem je przeparkować. Nie mogłem jednak wyjechać z zaspy. Dwóch przechodniów podeszło do mojego auta i zaczęło je pchać. Samochód przesunął się o jakieś pół metra. Wtedy strażnik upadł, ale to wiem z monitoringu, bo gdy byłem w aucie, to nikogo stojącego przy samochodzie nie widziałem. Policja zbadała mnie alkomatem, wyszło zero zero, potem pojechali ze mną obejrzeć monitoring. Dostałem dwa mandaty: za złe parkowanie i za kolizję, bo według policji powinienem był wyjść z auta i dokładnie sprawdzić przed cofaniem, czy w cokolwiek nie uderzę. Gdy w szpitalu okazało się, że strażnikowi nic się nie stało, policja nie zatrzymywała mnie. Cała sprawa pachnie prowokacją – powiedział nam Bogusław N.

Od dyżurnego Straży Miejskiej w Jeleniej Górze dowiedzieliśmy się, że prześwietlenie stopy jego kolegi faktycznie nie wykazało uszkodzeń. Uchroniły ją, według strażnika, gruby but i warstwa śniegu. Dyżurny poinformował nas też, że poszkodowany kolega lekko utykał, a do swojego lekarza pójdzie dopiero w poniedziałek.

Rzeczniczka policji w Jeleniej Górze mówi, że nic nie wie o tym zdarzeniu, a gdyby było poważne, wiedziałaby o nim. Całą sprawę zbada dopiero w poniedziałek. Straż miejska na razie nie udostępni mediom nagrania z monitoringu. W poniedziałek prawdopodobnie wyda oficjalne oświadczenie.

Całą sprawę opisał lokalny portal z Jeleniej Góry, a relacja jest nieprzychylna Bogusławowi N.

Reklama