Komedia Anny Wieczur-Bluszcz o pokoleniu „Kim jestem?”

anna-wieczur-bluszcz
fot. istotne.pl Na wczorajszym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Filmowego reżyserka opowiadała o swoim filmie „Być jak Kazimierz Deyna”.
istotne.pl 0 forum, kino forum

Reklama

Debiut filmowy Anny Wieczur-Bluszcz to historia jednej rodziny i Kazika, dziecka które przychodzi na świat w małym miasteczku w 1977 roku. Chłopiec rodzi się w dniu meczu Polska-Portugalia w Chorzowie, w którym Deyna (piłkarz rywalizującej Legii Warszawa) strzela bramkę awansującą Polskę do Mistrzostw Świata.

Piłkarz schodzi z boiska po zwycięskim strzale nie w chwale, ale wygwizdany przez kibiców z Chorzowa. – Kiedy dostałam do ręki nowelę Radosława Paczochy, na postawie której napisałam scenariusz, sprawdziłam archiwalne nagranie z tego meczu – opowiadała reżyserka. – To niesamowite, że kibice nie uznali tego sukcesu za swój, a wygwizdali zawodnika znienawidzonej na Śląsku warszawskiej drużyny. To chyba taki polski rys. Nie umiemy się cieszyć z sukcesu innych, nie potrafimy uznać ich za wspólne dobro – dodała Anna Wieczur-Bluszcz.

Publiczność nagrodziła film „Być jak Kazimierz Deyna” gromkimi brawami i została po seansie, by porozmawiać z autorką. Pytano o pomysł na film, o aktorów w nim zaangażowanych. Zwracano uwagę na przemianę rodziców głównego bohatera.

Anna Wieczur-BluszczAnna Wieczur-Bluszczfot. Krzysztof Gwizdała
Anna Wieczur-Bluszcz i Ireneusz WojtkówAnna Wieczur-Bluszcz i Ireneusz Wojtkówfot. Krzysztof Gwizdała

– Ci prości ludzie, operujący prostackim, chamskim językiem zmieniają się na koniec – mówiła jedna ze słuchaczek. – Dokonuje się w nich przemiana na lepsze, czy to zamierzone? – ptała.

Anna Wieczur-Bluszcz wyjaśniła, że osią jej filmu był proces dorastanie głównego bohatera oraz jego relacja z ojcem. – To dobrze, że rodzice mogą się czegoś od nas nauczyć – odpowiedziała słuchaczce. – Mój bohater na koniec historii odnajduje siebie i swoje szczęście. Film jest opowieścią o moim pokoleniu, choć jestem nieco starsza od Kazika z filmu. To pokolenie zadające sobie wciąż pytanie „Kim jestem?”. Polska i rzeczywistość nas otaczająca nieustannie się zmienia. Dzieciństwo spędziliśmy w komunizmie, dorastaliśmy w okresie przemian, dojrzałość osiągnęliśmy w czasie kapitalizmu, który też się zmienia – mówiła autorka.

Prowadzący spotkanie Ireneusz Wojtków zapytał reżyserkę o ciekawostkę związaną z filmem. W „Być jak Kazimierz Deyna” zagrało ponad 15 debiutantów. To dużo jak na jeden film.

– To prawda, wiele grających w moim filmie osób nie było po szkole aktorskiej – powiedziała reżyserka. – Poradziłam sobie z pracą z nimi m.in. dzięki pracy z młodzieżą w Bolesławieckim Ośrodku Kultury. Oprócz dzieci, naturszczykami były m.in. trzy kobiety na targu i dwie dziewczyny z bursy. W tym potężna, puszysta dziewczyna, pierwsza kobieta Kazika. Uważam, że amatorzy doskonale poradzili sobie ze swoimi rolami i wypadli świetnie – dodała.

Oglądający film podkreślali, że gra aktorska była w nim na wysokim poziomie. Gwiazdą filmu był Jerzy Trela. Widzowie pytali, czy trudno było zaangażować go do debiutu.

– To niezwykły aktor, dla mnie legenda – opowiadała o swoim doświadczeniu reżyserskim z Trelą Anna Wieczur-Bluszcz. – Był bardzo uważny, w każdym momencie czułam, że mogę na niego liczyć, że mnie wesprze, pomoże, gdy będę tego potrzebowała. Zgodził się zagrać u mnie po przeczytaniu scenariusza. W filmie jest wymóg, by zagrały w nim tzw. nazwiska (aktorzy z renomą). Miałam szalone propozycje, by do głównej roli Kazika zaangażować Karolaka, Szyca lub Kota. Ale udało mi się tego uniknąć – śmiała się autorka.

Film Anny Wieczur-Bluszcz to bardzo ciepła, dobra, prosto i z wdziękiem opowiedziana historia o dojrzewaniu, życiu w Polsce i robieniu swojego, nawet pod „ostrzałem” gwizdów kiboli. I o tym, by być jak Kazimierz Deyna – po prostu sobą.

(informacja: Grażyna Hanaf)

Reklama