– Ludzie mocno liczą każdy grosz – informuje lokalny przedsiębiorca z branży funeralnej, który pragnie zachować anonimowość. I przyznaje, że od pandemii jego firma balansuje na granicy opłacalności.
Ta oszczędność osób chowających swoich bliskich wynika między innymi ze wzrostu cen i tego, że kiedyś od biedy – oszczędzając np. na kwiatach czy zamawiając tańszą trumnę – dało się zapłacić za cały pochówek z zasiłku pogrzebowego, który wynosi 4 tys. zł. Teraz jest to absolutnie niemożliwe, bo niemal połowę tej kwoty pochłaniają opłaty komunalne.
Jak szacuje przedsiębiorca, najtańszy pogrzeb kosztuje obecnie około 6 tys. zł. I to oczywiście bez stypy i kosztów dodatkowych. Tak czy siak, do pochówku trzeba z własnej kieszeni dołożyć co najmniej 2 tys. zł.