Ksiądz Jarosiewicz wrócił do Bolesławca

Andrzej Jarosiewicz
Andrzej Jarosiewicz • fot. istotne.pl Znany nie tylko w naszym regionie proboszcz powrócił do miasta, gdzie spędził prawie 20 lat.
istotne.pl 86 sąd, andrzej jarosiewicz, proces, adrian drankowski, slapp

Ksiądz Andrzej Jarosiewicz, dawniej proboszcz bazyliki w Bolesławcu, a od 2023 roku parafii w Węglińcu, budzi kontrowersje i regularnie pojawia się na łamach ogólnopolskich mediów. Określany przez dziennikarzy mianem „skandalisty”, jest łączony z bezprawnym odprawianiem mszy wieczystych oraz wygórowanymi stawkami za pogrzeby, jakie ustalił w Węglińcu.

W lutym 2025 roku rozpoczął się precedensowy proces. Ksiądz Andrzej Jarosiewicz i Adrian Dankowski oskarżyli redakcję istotne.pl o zniesławienie. Ksiądz zrobił wszystko, by wyciszyć sprawę filmu „Kim jest Adrian?”, w którym została przedstawiona jego relacja z prawie 30 lat młodszym od niego celebrytą Adrianem Drankowskim. Takie działanie (znane pod nazwą angielską SLAPP) służy temu, by zakneblować usta dziennikarzy.

Po ostatniej rozmowie z biskupem Andrzejem Siemieniewskim w czerwcu 2025 roku widać, że Kuria jest wobec księdza Jarosiewicza niezwykle wyrozumiała.

Biskup nie orientował się, że Adrian Drankowski dalej odwiedza ks. Jarosiewicza w Węglińcu, o czym pisali do niego parafianie.

– Nic nie wiem na ten temat. W Węglińcu od roku nie byłem – powiedział dla istotne.pl biskup Andrzej Siemieniewski. – Pasterzowanie sprawdza się na przestrzeni lat, więc trzeba poczekać rok, drugi. Wtedy ocenić tę sytuację – dodał biskup, mówiąc o pozostawieniu księdza Jarosiewicza na parafii w Węglińcu.

Możliwe, że biskup uzna, że ksiądz Jarosiewicz całkiem dobrze pasterzuje wiernym i zechce go znów przenieść na parafię w Bolesławcu do bazyliki, której remont i jego planowanie tak księdza wypalił, że poprosił o chwilowy odpoczynek w Węglińcu.

Na razie  ksiądz Andrzej Jarosiewicz wrócił do Bolesławca na rozprawę sądową 30 czerwca 2025 roku, która od lutego toczy się przed tutejszym sądem.

Ksiądz do sądu przybył w stroju eleganckim, ale bez koloratki. Na korytarzu sądowym zachowywał się swobodnie, choć nie konfrontował się z oskarżonymi. Przed salą rozpraw rozmawiał z adwokatem i zachowywał się naturalnie. Do momentu wejścia na salę przebywał na wyższych kondygnacjach sądu. Do budynku przyszedł na tyle wcześniej, by uniknąć spotkania z oczekującymi na sprawę dziennikarzami.

Redakcję istotne.pl bronią prawnicy: Agata Bzdyń (z 20-letnim doświadczeniem w obronie praw człowieka, w tym przed trybunałem w Strasburgu) oraz Marcin Pawelec-Jakowiecki (praktyk w walce sądowej w sprawach dotyczących wolności słowa, sumienia i wyznania oraz ekspresji artystycznej).

Kolejna rozprawa wkrótce.