Według relacji kierowcy samochodu marki Mercedes, do zdarzenia doszło po zmroku na drodze w Bożejowicach, w miejscu, gdzie przebiega droga rowerowa. Mężczyzna wjeżdżał z głównej trasy na posesję i w ostatniej chwili zauważył dwie dziewczynki poruszające się na hulajnodze elektrycznej – jedna z nich, według jego słów, straciła panowanie i uderzyła w maskę auta. Hulajnoga miała być nieoświetlona, a kierująca nie miała na sobie kasku ani nie posiadała karty rowerowej.
– Dziewczynka kierowała i uderzyły we mnie, nie ja w nich. Hulajnoga była nieoświetlona. Było ciemno, ja wjeżdżałem z głównej drogi na posesję. W ostatniej chwili widziałem, jak mi na maskę wpadły. Chciałem wezwać policję i karetkę, bo chciałem być czysty. Dziewczynki się wystraszyły i jedna uciekła, została ta, która kierowała. Na samochodzie nawet nie widać, że ona uderzyła, bo ona się poślizgnęła. Później przyjechał jej tato. Zaczęliśmy rozmawiać, ja mówię, dzwonimy po policję, a on mówi, nie trzeba żadnej policji, niczego. No i załadowali się i pojechali, a po 2 godzinach przyjechali i wielka afera. Policja powiedziała, że to jest droga rowerowa, że powinienem uważać. Dlatego mandat dostałem – tłumaczy kierowca Mercedesa.
– Dziewczynka nie miała ani karty rowerowej, ani kasku. Wiem, że ona cały dzień jest tu pod szkołą i wozi obce dzieci. Zrobili chodnik tu w Bożejowicach, faktycznie droga rowerowa, ale ona jest tak niebezpieczna, a oni tą hulajnogą tak zasuwają, że jest normalnie strach, że oni się zabiją kiedyś – dodaje kierowca.
Jak ustaliła bolesławiecka policja, hulajnogą jechały 2 małoletnie, kierująca nie miała karty rowerowej, a to oznacza, że nie mogła kierować hulajnogą elektryczną. Mało tego, wiozła pasażerkę, czego również nie wolno robić. Materiały dotyczące zdarzenia zostaną skierowane więc do sądu rodzinnego.
Policja apeluje do rodziców, aby ci zadbali o to, by dzieci, które skończyły 10 lat, zdały egzamin na kartę rowerową, a także wiedziały. jak i gdzie można się poruszać hulajnogą eklektyczną.