Otrzymaliśmy zgłoszenie à propos zdarzenia, które miało miejsce w czwartek, 6 lutego, po godzinie 14:00, w Bolesławcu:
Jadąc Modłową hulajnogą elektryczną, lewym poboczem łamanym przez chodnik, naprzemiennie od strony Hoerbigera w stronę skrzyżowania Wróblewskiego, zaraz przy wyjeździe od (...) stacji benzynowej doszło do zderzenia mojej hulajnogi z samochodem, który równolegle jechał w tym samym kierunku i skręcał na stację, zajeżdżając mi drogę.
Zgłaszający dodał: – Policja ukarała mnie mandatem, twierdząc, że to jest z mojej winy – być może przez to, że jechałem tak jakby pod prąd.
Oraz podkreślił: – Kierowcy jadącego samochodu nie ukarano, pomimo że mi zajechał drogę. Nie spodziewałem się że mi auto z prawej strony będzie zajeżdżało drogę. Mało tego, prowadzący powiedział, nawet przy policjantach, że widział mnie i myślał, że zdąży.
A także podsumował: „Najlepsze jest to, że otrzymując mandat, otrzymałem też punkty karne, pomimo że w ogóle nie mam prawa jazdy. Jak to możliwe?”.
Podkomisarz Anna Kublik-Rościszewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu, wyjaśnia:
Mężczyzna jadący hulajnogą poruszał się jezdnią za pojazdem, do zderzenia doszło, kiedy kierowca samochodu chciał skręcić na stację paliw, a kierujący jednośladem podjął manewr wyprzedzania.
Kierowca jednośladu był sprawcą zdarzenia, dlatego został ukarany mandatem, nie otrzymał punktów karnych. Kierujący pojazdem wykonał prawidłowy manewr.
Oraz zaznacza:
Mężczyzna wbrew przepisom poruszał się drogą, gdzie dopuszczalna prędkość to 50/h. Kierujący poruszał się hulajnogą, która nie była dopuszczona do ruchu, ponieważ miała zdjętą blokadę prędkości, co pozwalało na jazdę z prędkością ponad 20 km/h.
Na szczęście mężczyźnie poruszającemu się hulajnogą nic się nie stało i miał ubezpieczenie.
