Na naszych łamach będziemy publikować fragmenty ustaw, popularyzować je, zachęcać czytelników do dyskusji oraz medialnie pilotować ich złożenie w sejmie. Przed pomysłodawcami długa droga. Aby przedstawić projekt w sejmie, potrzebne będzie 100 000 podpisów.
Leszek Socha to Nowogrodczanin, aktualnie wiceprezes Stowarzyszenia Veto i społecznik zaangażowany w lokalną politykę. Wcześniej był funkcjonariuszem operacyjnym policji kryminalnej oraz radnym gminy i powiatu.
Jego inicjatywą jest wprowadzenie do sejmu pod głosowanie projektu ustaw, które nałożyłyby odpowiedzialność karną na urzędników za ich publiczne wypowiedzi i decyzje dotyczące obywateli.
– Do godności urzędnika powinna być wynoszona tylko ta osoba, która posiada kierunkowe wykształcenie i nienaganną opinię, a jej zarobki muszą być godne – argumentuje Leszek Socha. – Skoro pozwala się urzędnikowi na interpretację prawa, to powinien być do tego merytorycznie przygotowany. Decyzje konkretnego urzędnika wpływają wprost na nasze życie oraz istnienie przedsiębiorstw – dodaje pomysłodawca ustaw.
Nad projektem wraz z Leszkiem Sochą pracuje także major rezerwy Arkadiusz Szczęsny, wieloletni wychowawca Szkoły Orląt w Dęblinie, ekspert Komisji Obrony Narodowej oraz Przewodniczący Koła Koalicji Obywatelskiej w Nowogrodźcu. Od wielu lat walczy z kłamstwem smoleńskim.
W przygotowaniu do prac nad ustawą o kłamstwie publicznym oraz ustawą o odpowiedzialności urzędniczej, czytamy:
Po 1989 roku w Polsce, zarówno w powiatowej, jak i wojewódzkiej, oraz w całym kraju, rozpoczęły się tzw. przemiany społeczne. Czas jednak pokaże, że nie przebiegły one zgodnie z oczekiwaniami umęczonego, szarego społeczeństwa.
Do władzy dostali się ludzie, często niepozorni nauczyciele. Nauczyciele, ponieważ cieszyli się zaufaniem społecznym i nie mieli problemów z zabieraniem publicznie głosu, w przeciwieństwie do „zwykłych ludzi”. Bardzo szybko przekształcili się w tzw. „nową elitę” ludzi władzy. Szybko też stali się bezczelni, chciwi i bezwzględni. Zaczęli zajmować wysokie stanowiska w lokalnych władzach, obok ludzi minionego systemu. W tym samym czasie Państwo Polskie zlikwidowało Wydziały ds. Przestępczości Gospodarczej w Policji. Do służb policyjnych i podobnych zaczęli napływać nowi ludzie, których dobór do dziś budzi wątpliwości.
Zlikwidowano wiele szkół policyjnych, obniżono poziom nauczania zawodu policjanta. Przemianom w Polsce towarzyszył chaos. Sytuacja sprzyjała kombinacjom na wszystkich szczeblach administracji publicznej.
Powstały zależności pomiędzy samorządowcami, policją, prokuraturą i sądami. Reforma samorządowa, uznawana w Europie za fenomen, jest deformowana etapami. Likwiduje się wieloosobowe Zarządy w Samorządach, co czyni z ustawowego wójta, nieusuwalnego „pana na włościach”, mającego nieformalną władzę nad radnymi.
Dopełnieniem kombinacji, deformacji i deprawacji było wprowadzenie spółek prawa handlowego do gmin. Spółki te umożliwiły tworzenie synekur (tworów synekuralnych powstało więcej pod różnymi pretekstami i nazwami).
Prawo wyborcze oraz przepisy ustaw odpowiedzialnych za praworządność i demokrację zostały osłabione. Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast stali się nieodwołalni, a ich decyzje bezkarne, niezależnie od ich skutków.
Na szczeblach samorządowych powstały różne komisje stałe, w skład których zaczęto powoływać lekarzy, policjantów, prokuratorów i sędziów. To wszystko powoli zbliżyło towarzysko samorządowców i funkcjonariuszy państwowych. Mamy koterie, bezkarność oraz niemal celowe stanowienie karłowatego prawa przez parlamentarzystów wywodzących się z tychże koterii. Pozwala to na unikanie odpowiedzialności za swobodne dysponowanie mieniem publicznym na wszystkich szczeblach administracji, zarówno w samorządach, jak i w instytucjach państwowych.
Działania te w sposób poważny i niebezpieczny osłabiły państwo polskie na tyle, że stoimy w obliczu wojny domowej. Tym samym staliśmy się bezbronni wobec grożącej nam agresji wrogich nam państw.
Polska jawi się jako wypaczony system, pozbawiony objawów demokracji. Państwo stojące w kontrze do zwykłych ludzi, którzy nie mają żadnych szans w starciu z administracją publiczną. Bezkarność urzędnicza oraz swobodne posługiwanie się kłamstwem w przestrzeni publicznej czynią nasz kraj niewiarygodnym na arenie międzynarodowej.
Bezkarne wygaszanie polskiego przemysłu na rzecz zagranicznych rekinów jest pełzającą zdradą stanu. Wszystkie te akty krzywdy wobec narodu polskiego nie byłyby możliwe, gdyby w polskim systemie prawnym istniały rzeczywiste regulacje chroniące demokrację, a tym samym społeczeństwo polskie przed kłamstwem publicznym, oraz nakładające odpowiedzialność urzędniczą za szkodliwą niekompetencję, marnotrawstwo i defraudację majątku publicznego.
W polskim obiegu prawnym brakuje rzeczywistych przepisów umożliwiających karanie sprawców dopuszczających się korupcji, malwersacji czy zagarnięć mienia publicznego przez urzędników, a także urzędników wymuszających łapówki.
Polskę trawi wszechobecna korupcja, kłamstwo publiczne, manipulacja faktami i brak odpowiedzialności urzędniczej. Polski petent ma obowiązek przed organami publicznymi postępować zgodnie z prawdą – pod groźbą odpowiedzialności karnej, natomiast państwo wobec swojego narodu już nie.
Od dłuższego czasu mamy do czynienia ze zorganizowanym działaniem frakcji sprawujących władzę, które niszczą AUTORYTETY we wszystkich dziedzinach życia publicznego. W tym celu używa się kłamstwa i manipulacji, aby ludzie tracili poczucie wartości, stabilizacji i wzorców. Wszyscy od dziecka opieramy swój rozwój emocjonalny czy ideologiczny na wzorcach, od rodziców po bohaterów czy naukowców. Pozbawienie społeczeństwa autorytetów to oślepienie go, czynienie zagubionym.
Pozbawiając społeczeństwo autorytetów, łatwo można odwrócić jego uwagę od nieuczciwych praktyk i działań na szczeblach władzy. Każdy najeźdźca zaczyna od tego wyniszczanie podbitego narodu.
Wszystko to dzieje się przy pomocy kłamstwa w przestrzeni publicznej! Godzimy się na takie działania, godzimy się na utratę tożsamości narodowej. Można lekceważyć te zjawiska i wyśmiewać ludzi, którzy zwracają uwagę na ten rodzaj zniewolenia, lecz po latach zapłacimy za własną lekkomyślność, a nasi potomkowie zapłacą za to niewolą i poniżeniem.
Przyzwalając na to, czynimy się biernymi współsprawcami działań przeciwko Polsce. Dlatego należy jak najszybciej zmusić parlamentarzystów do prac nad ustawami o kłamstwie publicznym i ustawą o odpowiedzialności urzędniczej. (podkreslenia redakcja)