Aktualizacja
O sprawę zapytaliśmy bolesławiecką policję. – Od początku 2025 roku wpłynęły 4 zgłoszenia dotyczące parkingu przy byłym markecie w kontekście driftów czy hałasów wynikających z głośnej pracy silnika. Za każdym razem na miejsce był wysyłany patrol policyjny, jednak nie było tam żadnych pojazdów ani osób – wyjaśnia podkom. Anna Kublik-Rościszewska, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu.
I zaznacza: – W ostatnich tygodniach nie otrzymaliśmy zawiadomienia dotyczącego wykroczenia zakłócenia spokoju z tego terenu.
Oraz dodaje:
Policjanci są zadaniowani i sprawdzają tą okolicę pod kątem kierujących, którzy mogą naruszyć przepisy prawa (np. jazda w stanie nietrzeźwości, posiadanie zabronionych przedmiotów).
A zatem – jest problem czy go nie ma? Zapraszamy do dyskusji. A do fanów driftowania apelujemy, aby korzystali z bezpiecznych i dozwolonych miejsc – torów wyścigowych lub wydarzeń motoryzacyjnych organizowanych z zachowaniem standardów bezpieczeństwa. I żeby nie zakłócali ani ciszy nocnej, ani odpoczynku rodzin z dziećmi.
Pasja to jedno, ale miasto czy powiat to wspólnota mieszkańców. Warto o tym pamiętać.
W pierwszej połowie lipca napisał do nas Czytelnik: „Czy droga redakcja może napisać artykuł o problemach, z jakimi zmagają się mieszkańcy Bolesławca, a głównie jego wschodniej części i mieszkający na osiedlu wzdłuż alei Tysiąclecia? Problem, z którym zmagamy się na osiedlu Jana Pawła, to dzień w dzień notoryczny hałas i brak zdecydowanej reakcji Policji na drogowe wybryki młodych kierowców, którzy w godzinach nocnych strzelają z wydechów, wyją silnikami do odcinki. Oraz na palenie opon i pseudodrift na parkingu pod byłym Tesco”.
I dodał:
Ostatnio, w okresie letnim, zjawisko przybrało formę uciążliwości nie do zniesienia, ponieważ można nastawiać zegarek, kiedy ciągle te same BMW, Lexus czy Opel Astra zaczną terroryzować cichą spokojną okolicę okropnym hałasem, który nie daje spać, nie daje wypocząć we własnym mieszkaniu. Władze miasta i policja mogłyby z tym już dawno zrobić porządek, a nie zrobiły do tej pory nic, aby proceder skutecznie ukrócić. Są taryfikatory, surowe kary, możliwość skontrolowania hałasu i zabranie dowody rejestracyjnego, natomiast nawet po interwencji policji jednej nocy następnej nocy rozpętuje się dokładnie to samo piekło”.
Oraz uzupełnił:
Dlaczego policja w Bolesławcu nie potrafi skutecznie zainterweniować? Dlaczego w Bolesławcu jest przyzwolenie na katowanie mieszkańców osiedla okropnym hałasem co noc? (...) najwyższy już czas coś z tym zrobić, przestać pobłażać takim wybrykom, niech miasto ceramiki będzie miastem kultury na europejskim poziomie, a nie torem wyścigowym dla bezczelnych szczeniaków nieszanujących ciszy nocnej czy ludzi mieszkających na danej dzielnicy. (…) Temat często zgłaszany policji wraz z podaniem numerów rejestracyjnych. Policja pobłaża i przyzwala temu procederowi. Czas, aby policja także wzięła się do skutecznej i efektywnej roboty zamiast pobłażania – człowiek zaczyna się zastanawiać, czy może policjanci znają tych pseudodrifterow prywatnie od zerówki, czy co, bo nie ma absolutnie wytłumaczenia temat pobłażania czy przyzwalanie na takie drogowe wybryki. Czas działać, bo nie może być tak, że wiele rodzin ma cierpieć i znosić drogowy terror.
O sprawę zapytaliśmy bolesławiecką policję. Odpowiedź opublikujemy, jak tylko ją otrzymamy.