– W okolicach godziny dziewiątej doszło do takiego niebezpiecznego incydentu, w którym ten agresywny pacjent pobudzony zaatakował personel medyczny. Doszło do pobicia 9 pracowników SOR-u: ratowników, pielęgniarki, lekarza i ochroniarza. Cała ta sprawa zakończyła się w ten sposób, że agresja mężczyzny została opanowana. Na szczęście nie było jakiś takich dużych urazów, które powodowałyby zagrożenie dla życia personelu. Pacjent został przez nas przebadany psychiatrycznie i został skierowany dalej do leczenia w Wojewódzkim Szpitalu Psychiatrycznym w Złotoryi, gdzie też przy udziale policji został przewieziony i tam pozostał do dalszego leczenia – mówi Nikolaj Lambrinow, kierownik SOR w Legnicy.
– Był to pacjent pod wpływem środków odurzających, mam tu na myśli środki narkotyczne – dodaje lekarz. – Możemy mówić o skali przygotowania i skali przewidywania tego typu zagrożeń. I zupełnie inną sytuacją jest, kiedy wiemy o tym, że pacjent jest agresywny, bo taki został przewieziony. Natomiast są takie sytuacje, kiedy ludzie z pozoru zupełnie spokojni, zachowujący się racjonalnie, nagle z jakiegoś powodu przestają się tak zachowywać i dochodzi do jakiś takich napadów agresji.
Wyjaśnijmy, że personel szpitala wiedział, że jest to pacjent, który wykazywał agresję przed przejazdem na SOR. Natomiast część procedur, które trzeba było u niego wykonać, powodowały, że nie mógł być w żaden sposób ograniczony ruchowo. – Właśnie podczas takiej procedury, kiedy on na chwilę został oswobodzony, wtedy zaatakował. Natomiast po całym zdarzeniu, muszę dodać, że pacjent był zupełnie spokojny i dalej już jego leczenie przebiegało bez jakichkolwiek takich sytuacji – wyjaśnia doktor Lambrinow.
Jak opowiada kierownik SOR, pacjent zaatakował rękami, nie był uzbrojony. Osoby w takim stanie, szczególnie po spożyciu środków narkotycznych, zachowują się zupełnie irracjonalnie, są również bardzo ciężkie do opanowania. Raz, że nie ma żadnej racjonalności, dwa, że te osoby są jakby zupełnie pozbawione takich normalnych uczuć jak my mamy, czyli np. bólu. Nawet próba przytrzymania, która może powodować ból, nie wywołuje żadnego wrażenia.
– W Legnicy funkcjonuje i funkcjonowała ochrona, która jest na sorze. Jednak ci panowie nie mogą być wszędzie. Zawsze – tak jak mówię – to są zdarzenia nieprzewidywalne. Druga sprawa, która jest niewątpliwa, to oczywiście ten agresywny człowiek powinien ponieść konsekwencje za swoje czyny. To jest chyba jedyna możliwość, żeby móc w jakiś sposób oddziaływać na potencjalnych agresorów. Nie wszyscy, ale część ludzi zdaje sobie sprawę z tego, co robią. Monitoring działał i został zabezpieczony. W sposób jednoznaczny pokaże, jak doszło do tego do tego zajścia i co tam się działo – dodaje Nikolaj Lambrinow.
Jak zapewnia lekarz, incydent nie był wynikiem prowokacji ze strony personelu. Choć pracownicy SOR są szkoleni w radzeniu sobie z trudnymi sytuacjami, to wiele z nich to kobiety w różnym wieku, więc techniki samoobrony nie zawsze są realnym rozwiązaniem. Najważniejsze – zdaniem medyka – jest bezwzględne egzekwowanie prawa i rozszerzenie ochrony prawnej pracowników ochrony zdrowia również poza godzinami pracy. Zdarzały się sytuacje, w których agresja pacjentów przenosiła się na czas wolny personelu, a nie mają oni wtedy statusu funkcjonariusza publicznego.
– Agresja wobec personelu medycznego narasta, często w formie gróźb. Choć większość z nich nie przeradza się w przemoc fizyczną, to takie sytuacje powinny być traktowane poważnie przez organy ścigania, co nie zawsze ma miejsce. Potrzebne są systemowe rozwiązania, aby zapewnić bezpieczeństwo pracownikom medycznym nie tylko w pracy, ale również poza nią – dodaje kierownik SOR w Legnicy.
Dzisiaj szpital opublikował oświadczenie. Dyrekcja zapewniła poszkodowanym pełną opiekę medyczną, psychologiczną i prawną. Dyrektor Maciej Leszkowicz spotkał się z przedstawicielami policji, którzy zobowiązali się do zwiększenia bezpieczeństwa placówki. Szpital będzie domagał się surowego ukarania sprawcy i wystąpi jako oskarżyciel posiłkowy.
