Rano Czytelniczka podesłała nam poniższe zdjęcie z takim oto komentarzem:
7.30 przy ul. Śluzowej, na drzewie taki gość – pan Szop. Maszerował chodnikiem z góry, od Carrefoura, ale wystraszył się psa. Skąd się wziął? Skąd przyszedł?
Szopy pracze trafiły na Stary Kontynent w latach 30. ubiegłego wieku. Miały być... zwierzętami futerkowymi. Bardzo szybko się rozmnożyły. Niektórzy próbowali zrobić z nich następców psów i kotów. Ten plan jednak szybko spalił na panewce. Jak informuje serwis natemat.pl:
Ze względu na piękny wygląd i wysoką inteligencję zaczęto hodować szopy w domach. Ludzie kupowali zwierzę z myślą, że będzie się przytulało i robiło sztuczki. Rzeczywistość wyglądała inaczej. Szopy okazały się niszczycielskie i niechętnie stosowały się do zasad panujących w domu. Z tych powodów lądowały na bruku.
Choć trzeba zaznaczyć, że niektórym się ta sztuka udała, i to ze znakomitym skutkiem. Co – niestety – postanowił wykorzystać jakiś perfidny złodziej. (Więcej w materiale: Złodziej ukradł… dwa szopy pracze. Jest nagroda).
Na naszych łamach regularnie informowaliśmy o tym, że w powiecie bolesławieckim można spotkać tego ślicznego, acz niebezpiecznego ssaka. Oto przykłady:
I nic dziwnego; wszystko wskazuje na to, że będzie to coraz częstszy widok. Natemat.pl:
Naukowcy szacują, że szop pracz kolonizuje Polskę w tempie 80-100 km na 5 lat.
Czy szopy pracze są niebezpieczne dla ludzi?
W Stanach Zjednoczonych to zwierzę uznawane jest za szkodnika. Czy może zaatakować człowieka? Tylko jeśli poczuje się zagrożone albo będzie chciało chronić swoje potomstwo. Z reguły jednak unika konfrontacji z ludźmi.