Polemika obu Internautów na tyle jest ciekawa, że uznaliśmy za celowe podzielenie się nią w tym tekście. Jesteśmy ciekawi, co myślicie o jedzeniu w bolesławieckich restauracjach i zachęcamy do dzielenia się swoimi opiniami. Dodajemy sondę z restauracjami opisanymi przez Michała, możecie zagłosować, w której z nich jadacie najchętniej. Cały wątek: Restauracje w Bolesławcu.
Krzysztof napisał na forum:
W przeciwieństwie do większości komentujących, mam osobiście dobre i bardzo dobre zdanie o bolesławieckich restauracjach i restauratorach. Większość z nich od wielu lat skutecznie prowadzi własne biznesy. Co więcej, zarabiają jeszcze na tym. Dlatego chwała i cześć im za to! A narzekających zawsze będzie. Jest kategoria np. śmieciowych klientów, którzy obligatoryjnie czynią negatywne wpisy, dla samej zasady. Niektórzy klienci to, z kolei, pospolite szwendaki gastronomiczne. Wszystko wiedzą lepiej, wszędzie byli i mają gotowe recepty na idealne oferty i budowanie idealnego wizerunku. Inny segment wpisów to „światowcy”. Bywali tu i ówdzie i wiedzą jak jest na poziomie. Takie karły intelektualne, którym nic nie wychodzi, którzy do niczego nie doszli. I kategoria czwarta, najbardziej wartościowych klientów. Takich, którzy mają odwagę, podzielić się krytyczną opinią bezpośrednio właścicielowi lokalu, menedżerowi, czy choćby kelnerowi. Takich, którzy potrafią to zrobić w sposób merytoryczny, ekspercki i czyniący pomoc dla restauratora. Niestety, to kategoria, najmniej liczna.
Michał odpowiedział:
Ponieważ jadłem chyba w każdej restauracji w Bolesławcu […] moja opinia nie będzie tak pochwalna, jak Pana. Dodam, że pracowałem w tym biznesie i jest to moje hobby. Może przejdę do konkretów. Zamiast obrażać klientów, którzy są coraz bardziej świadomi, za co płacą, co im się należy i jak to powinno wyglądać.
Na pierwszy ogień idzie Opałkowa Chata. Poza ładnym wyglądem jedzenie nie zachwyca, dostałem tam kiedyś schabowego z kaszą. Kasza bez żadnego sosu, sucha jak otręby, a schabowy klasyczny domowy. Jak idę do restauracji, to chce zjeść lepiej, niż sam sobie w domu ugotuję. Pierogi dobre, ale pierogi trudno zepsuć.
Na drugi ogień Willis: Ostatnio byłem i zamówiłem tost z sałatką, sam ciekaw byłem, co to takiego. Dostałem tost z serem i pieczarkami, a na tym samym talerzu była sałata bez żadnego dresingu. Moje rozczarowanie było ogromne.
Season bistro i przygoda z hamburgerem. Co tu dużo pisać, więcej nie przyjdę na hamburgera.
Następnie Good Burger. Na litość boska, zwariowali z cenami, długo nie pociągną. Frytki po 9 zł, a zmieściłbym je w garści. Ceny w menu niczym na Krakowskim Przedmieściu. Wiem, że wynajem kosztuje i kasa na remont musi się zwrócić, ale są granice. Jednak wrócę na stek, zobaczyć, czy robią lepiej niż ja w domu na palniku gazowym. W sumie za tę cenę w domu jadłbym steki cały tydzień, a lubię dobrze zjeść.
Zamek Kliczków, Folwark Książęcy i hamburger (lubię hamburgery). Większe g*no jest tylko w pobliskiej stajni. Ten, kto wymyśla dania, powinien jeszcze przeszkolić załogę, której powinno chociaż trochę zależeć na jakości dań. Jednak nie dziwie się, bo jak to się mówi: jaka płaca taka praca. Jednym słowem ch*a. Bułka, która miała być atutem, była gwoździem do trumny. Nie polecam małym dzieciom i osobom starszym ze sztucznymi szczekami.
KOKU Sushi. [...] Wpadam 12:10 (otwarte o 12.00) babka do mnie, że muszę poczekać półtorej, dwie godziny, bo dopiero przygotowują?!!! Co ku*a??? Dla mnie, jak otwarte od 12:00, to o 12:00 zamawiam, a nie czekam. Więc mówię, dziękuję, a Pani zdziwiona, że nie chcę czekać!
Chilli Mili. Panierka trochę twarda, frytki dobre. Porcje trochę małe, może dbają o dietę klientów.
Można by pisać i pisać. Jednak serce tęskni za hamburgerem przed PKP.I mój drogi Pnie Krzysztofie jest jeszcze piata kategoria klientów. Ta najgorsza. Którzy przyjdą, zjedzą i nigdy już nie wrócą i słowa nie powiedzą kelnerowi, bo dobrze wiedzą, że on z podanym daniem nie ma nic wspólnego.
Dodam na końcu, że jeżeli ktoś wie, gdzie można dobrze zjeść, z chęcią posłucham i się wybiorę. Pozdrawiam.