Trzeba mieć nerwy ze stali i cierpliwość buddyjskiego mnicha, by wytrzymać to, co rodzicom dzieci specjalnej troski serwuje starosta. Najpierw bez porozumienia ze Stowarzyszeniem Rodziców Dzieci Specjalnej Troski zdecydował o przekazaniu WTZ stowarzyszeniu Caritas. Pisaliśmy o tym w materiale „WTZ: Starostwo nie chce bolesławieckiego stowarzyszenia”. Po tym, jak w sprawę nagłośniły media, Dariusz Kwaśniewski zmienił nastawienie i rozpoczął rozmowy ze Stowarzyszeniem. Trwają one już drugi miesiąc, a staroście się nie śpieszy.
Podczas uroczystości 10-lecia WTZ Dariusz Kwaśniewski zadeklarował, że sprawę rozstrzygnie do wczoraj, 17 lutego. Decyzja nie zapadła.
– Muszę jeszcze raz rozważyć wszystkie argumenty. Nie chcę się poddać presji czasu – poinformował nas dziś starosta i przyznał, że sam sobie tę presję narzucił. – Caritas chce przeznaczyć 28 tysięcy na nowe zajęcia dla uczestników warsztatów, ale nie ma pomieszczenia, a Stowarzyszenie dysponuje pomieszczeniem i podjęło już kroki, by wzbogacić ofertę dla swoich dzieci – dodaje starosta.
W naszej opinii starosta podjął nieprzemyślaną decyzję i teraz, kiedy sprawa okazała się trudna, zasłania się dbałością o dobro dzieci specjalnej troski. Pewnie po całej burzy przekaże WTZ znów bolesławieckiemu stowarzyszeniu. Takie traktowanie ludzi, czyli skazywanie ich na łaskę lub niełaskę urzędnika, jest – w naszej opinii – upokarzające dla nich, a dla obserwatorów irytujące.
Jutro u nas rozmowa z Arkadiuszem Żądło, szefem Stowarzyszenia Rodziców Dzieci Specjalnej Troski w Bolesławcu.