Temat nie jest nowy, bo jak podkreśla rzeczniczka bolesławieckiego magistratu Agnieszka Gergont, była to jedna z obietnic wyborczych urzędującego prezydenta. Szansa na to, że Bolesławiec – wzorem takich miast jak chociażby Żory czy Lubin – wprowadzi bezpłatną komunikację miejską, istnieje, ale może do tego dojść nie wcześniej niż za trzy lata, czyli po zakończeniu trwałości projektów unijnych.
Jeśli takie rozwiązanie wejdzie w życie, w Bolesławcu z pewnością pojawi się więcej stref płatnego parkowania. Jak tłumaczy A. Gergont, chodzi i o względy ekologiczne, i o doprowadzenie do większej mobilności aut. Zostawianie samochodu w takim miejscu na cały dzień nie będzie się po prostu opłacać. (Co może zachęcić bolesławian do korzystania z komunikacji miejskiej). Tak jest na Prusa i na placu Piłsudskiego. Mobilność pojazdów jest tu zdecydowanie większa. Nawet urzędnicy przestali parkować pod wieżowcem UM.
Warto dodać – mówił o tym w czasie grudniowego posiedzenia Rady Miasta Bolesławiec Andrzej Jagiera, prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji – że ceny biletów MZK są najniższe na Dolnym Śląsku i jedne z najniższych w Polsce i nie były zmieniane od 2011 roku. Rada Miasta zmieniła w tym czasie tylko cenę biletu miesięcznego, obniżając ją z 72 na 63 zł.
Co więcej, tabor MZK oceniany jest jako jeden z najlepszych w okolicy. – Potwierdził to nawet plan transportowy opracowany przez Starostwo Powiatowe, w którym określono wszystkie atuty przewoźników na terenie miasta i powiatu. I tam nasz tabor został oceniony najwyżej – podkreślił A. Jagiera.
Spółka planuje też pozyskać środki z Unii Europejskiej na sfinansowanie zakupu kolejnych 12 niskopodłogowych, niskoemisyjnych lub bezemisyjnych autobusów, przystosowanych do przewozu osób niepełnosprawnych.
Do tematu wrócimy.