Perły architektury. Na pograniczu Łużyc i Śląska

Perły architektury. Na pograniczu Łużyc i Śląska
fot. Katarzyna Dytrych Krajobraz Dolnego Śląska obfituje w wiele różnorodnych zabytków. Pochodzą one zazwyczaj z różnych epok, a ich stan zachowania często jest już nie najlepszy.
istotne.pl 0 historia, paweł skiersinis

Reklama

Niemniej nawet zrujnowane pamiątki historii stanowią wartość historyczną i kulturalną. Charakteryzują one nasz region pod względem kulturowym i w pewien sposób też narodowościowym.

Dziś chciałbym Wam przybliżyć dwa zabytki, które są na pewno w jakimś stopniu znane i rozpoznawalne. Pierwszym z nich jest renesansowy Dwór w Nawojowie Łużyckim. Obecnie z jego części został wydzielony kościół. Reszta stanowi trwałą ruinę.

Nawojów Łużycki, niewielka wieś na obrzeżach powiatu lubańskiego, nieopodal Nowogrodźca, leży na terenie historycznych Górnych Łużyc. W przeszłości należała do Saksonii. Związana była także z losami rodziny von Tschirnhaus. Jeden z jej przedstawicieli wzniósł w XVI wieku dwór, którego centralna część powstała w latach 1570–1571.

Szczególne wrażenie robią dwukondygnacyjne krużganki, zlokalizowane od strony dziedzińca. Na ich balustradach znajduje się 12 kartuszy herbowych, między innymi takich rodów jak Nostitzowie czy Hochbergowie. Pomiędzy herbami widoczne są także postacie Caritas (Miłości) i Flory (Natury) oraz muzykujące niewiasty. Nie wszystkie instrumenty można dziś łatwo rozpoznać. Na pewno jest wśród nich harfa oraz trąba. Na krużgankach widnieją także motywy starców i stworów. Wykuto też napis oddający w bożą opiekę ten wspaniały niegdyś obiekt oraz datę budowy.

Dwór w Nawojowie Łużyckim jest perełką renesansu. Jest to także namacalny dowód na to, że również obiekty zlokalizowane na wsi, z dala od dużych miast, mogły cieszyć swoim pięknem, a zastosowane przy ich budowie rozwiązania architektoniczne wprawiają w zachwyt po dziś dzień.

Nawojowski zabytek nie miał niestety wiele szczęścia. Już po 56 latach od budowy został zniszczony przez pożar. Następnie odbudowany i przejęty został przez siostry magdalenki z Lubania. W roku 1945 Armia Czerwona doszczętnie go splądrowała. W latach 60. ubiegłego wieku z jego przebudowanej części wyodrębniono kościół.

Najprawdopodobniej twórcami dworu byli śląscy bądź łużyccy budowniczowie, zafascynowani włoskim renesansem. Natomiast na terenie Górnych Łużyc, a także Śląska działał wówczas jeden z najbardziej cenionych po dziś dzień niemieckich architektów – Wendel Rosskopf Starszy (1480–1549), urodzony w Jerzmankach. To on jest autorem projektu zgorzeleckiego ratusza. Rosskopf kierował także przebudową lwóweckiego i bolesławieckiego magistratu [Łukasz Takiela, Vademecum Górnych Łużyc, IV. Górne Łużyce pod panowaniem Habsburgów (1526–1635), s. 139].

Jeśli chodzi o Bolesławiec, to obecnie najokazalszą częścią ratusza jest Sala Ślubów, która zawdzięcza swój niepowtarzalny wygląd temu zgorzeleckiemu architektowi. Sam pomysł wykończenia sali nie jest nowatorskim projektem Rosskopfa. Sklepienie cyrklowe, jakie w niej zastosowano, sześcioramienne gwiazdy, składające się z licznych żeber na suficie, to doskonałe odwzorowanie pomysłu jego nauczyciela – czeskiego architekta Benedykta Rejta. Rejt był architektem króla Władysława II Jagiellończyka i to właśnie on wykonał Salę Władysławowską na praskich Hradczanach. Bolesławiecka Sala Ślubów bardzo ją przypomina, choć jest dużo mniejsza i nieco prostsza w detalach (http://dolny-slask.org.pl/3289676,foto.html?idEntity=3289675).

Pierwotnie w sali tej obradowali rajcowie. Później przekształcono ją na ratuszową gospodę, a obecnie odbywają się w niej ceremonie zaślubin.

Oba obiekty, choć zachowane w różnym stopniu, stanowią cenne zabytki architektury naszego pięknego Dolnego Śląska.

Paweł Skiersinis


Paweł SkiersinisPaweł Skiersinisfot. archiwum autora

Autor jest blogerem, pasjonatem historii, a szczególnie dziejów Dolnego Śląska i Polski. Dlaczego Dolny Śląsk? Jak sam mówi: – A czemu nie? Najciekawsza jest historia wokół nas, dotycząca nas samych i naszych przodków.

I dodaje: – Staram się przedstawiać historię z innej strony, w sposób ciekawy, nie typowo książkowy, pełen suchych dat i faktów. Prezentowane przeze mnie artykuły dotyczą faktów, których nie znajdziemy w podręcznikach i znanych publikacjach. Losy Dolnego Śląska są niewątpliwe ciekawe i pasjonujące, warto zatem czasem poświęcić im choć krótką chwilę.

Reklama