Młoda kobieta walczy o godne życie

Ludmiła Szymańska i jej córka Aleksandra
fot. istotne.pl Aleksandra Szymańska, mieszkanka Rakowic, przeszła ciężką operację tętniaka mózgu. Przed nią długotrwała i kosztowna rehabilitacja. Młoda kobieta chce wrócić do aktywnego życia, jakie wiodła jeszcze przed operacją.
istotne.pl 0 niepełnosprawność, choroba, operacja

Reklama

Aleksandra Szymańska obecnie mieszka w Rakowicach (gmina Bolesławiec). Zanim lekarze wykryli tętniaka mózgu, wiodła aktywne życie. Studiowała w Poznaniu stosunki międzynarodowe i filologię rosyjską. Jak przyznaje, często cierpiała na bóle głowy. Była jednak przekonana, że są one spowodowane schorzeniem zatok. Pewnego dnia – jeszcze w trakcie studiów – zemdlała w tramwaju. Nie powiedziała o tym rodzicom. Pomyślała, że to ze zmęczenia. Miała przecież podwójną sesją egzaminacyjną.

Na piątym roku studiów wyjechała na wymianę do Berlina. W stolicy naszych zachodnich sąsiadów radziła sobie świetnie. Pod koniec listopada 2006 r. nagle zaczęła odczuwać potworny ból głowy. Myślała, że ustanie. Po nieprzespanej nocy postanowiła zadzwonić do matki. „Przyjechała po mnie błyskawicznie” opowiada młoda kobieta.

Obie panie wróciły do Polski. Badania w Bolesławcu i we Wrocławiu były jednoznaczne – tętniak mózgu. Jak tłumaczy pani Ludmiła, matka Aleksandry, duża część pacjentów cierpiących na to schorzenie umiera, zanim doczeka się pomocy. Aleksandra trafiła do szpitala w Lublinie. Tam obie panie podjęły decyzję, że chora podda się embolizacji (metoda polegająca na wprowadzeniu materiału zamykającego światło chorobowo zmienionych naczyń krwionośnych). W rachubę wchodziło też otwarcie czaszki. Obie metody były bardzo ryzykowne. „Wybrałyśmy mniejsze zło” stwierdza Aleksandra.

Operacja powiodła się, ale nie obyło się bez komplikacji. Aleksandra Szymańska przez dwa tygodnie była w śpiączce. Potem czekała ją długotrwała rehabilitacja. „Z pierwszego roku rehabilitacji mało co pamiętam” opowiada młoda kobieta. Jak podkreśla pani Ludmiła, córka próbowała rożnych metod, aby odzyskać sprawność. Efekty są już zauważalne. Jeden z lekarzy powiedział jej, że to cud, iż jest w stanie ustać na nogach po tak dużym urazie mózgu. A to, że mówi, to cud kolejny. Niemniej Aleksandra samodzielnie nie może nigdzie wychodzić, nawet do sklepu. Nosi ortezę (stabilizator stopy). Wcześniej starała się to ukryć, wkładając spodnie. Teraz nie wstydzi się pokazać w spódnicy. Ale nadal czuje się nieswojo. „Jak ktoś na mnie patrzy, to od razu sobie myślę, że widzi, iż jestem niepełnosprawna” mówi mieszkanka Rakowic.

Codzienne masaże, ćwiczenia, orteza, turnusy rehabilitacyjne – wszystko to kosztuje, i to niemało. Matka Aleksandry, z zawodu lekarka, powiedziała córce, że zdrowie jest najważniejsze. Wzięła kredyt. „Nie zarabiam wcale tyle, ile ludzie myślą” mówi Ludmiła Szymańska. „Zachorować może każdy: zarówno biedny, jak i bogaty. A ratować się trzeba” dodaje.

Przed Aleksandrą kilka lat intensywnej rehabilitacji. Ale młoda kobieta z optymizmem patrzy w przyszłość. Wróciła na studia. Pisze właśnie drugi rozdział pracy magisterskiej o tym, jak sprawę gazociągu bałtyckiego opisują jedne z największych dzienników w Polsce i w Rosji. Zamierza też wrócić na filologię rosyjską, ale dopiero po pewnym czasie. I bardzo chce znaleźć pracę w Bolesławcu. „Ma ambicje. Chce żyć pełnią życia” mówi portalowi IstotneInformacje.pl Ludmiła Szymańska. A Aleksandra dodaje: „Jestem za młoda, żeby się poddać”.

Możesz pomóc!

Wszyscy ci, którzy chcą wspomóc finansowo Aleksandrę, mogą wpłacać pieniądze na konto 70 1050 1445 1000 0022 7599 1459, w tytule wpisując „Aleksandra Szymańska”, albo przekazać 1% podatku dochodowego na „Stowarzyszenie Ziemi Bolesławieckiej” KRS 0000163366 (z dopiskiem: „dla Aleksandry Szymańskiej”). Informacje o sposobach pomocy można znaleźć też na stronie internetowej Aleksandry. Link do strony znajduje się pod treścią artykułu.

(informacja GA)

Reklama