Jest wyrok w sprawie bulwersującej reklamy wódki z użyciem zdjęcia ze Zbrodni Lubińskiej

Paragraf
fot. freeimages.com (ekelzarth) 18 kwietnia przed lubińskim sądem zapadł wyrok wobec 29-letniej Marty S., która 15 sierpnia 2015 r. użyła na Facebooku, celem reklamy wódki, zdjęcia upamiętniającego wydarzenia Zbrodni Lubińskiej z 31 sierpnia 1982 r.
istotne.pl 0 prokuratura, sąd, miasto lubin

Reklama

S. opatrzyła fotografię podpisem sugerującym nieprzyjemne konsekwencje nadużywania alkoholu przez widocznych na zdjęciu 5 mężczyzn niosących swojego kolegę. Podczas gdy w rzeczywistości na zdjęciu uwieczniono moment przenoszenia zabitego przez ZOMO Michała Adamowicza.

Sąd na wniosek prokuratora – uznając winę Marty S.: znieważenie jedynego żyjącego i rozpoznanego dotąd mężczyzny ze zdjęcia – warunkowo umorzył postępowanie wobec podejrzanej na rok próby oraz zobowiązał ją do zapłaty zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonego w kwocie 15 000 zł.

Powstanie fotografii

31 sierpnia 1982 r. w Lubinie, w czasie trwania stanu wojennego, doszło do protestów robotników zakończonych użyciem przez interweniujące wówczas MO i ZOMO broni palnej. Jej skutkiem była śmierć kilku manifestantów oraz obrażenia u wielu innych osób. Wydarzenia te fotografował Krzysztof Raczkowiak. To wówczas wykonał zdjęcie przedstawiające moment przenoszenia przez grupę mężczyzn śmiertelnie postrzelonego 28-letniego elektryka Michała Adamowicza.

Zdjęcie to z uwagi na swój tragiczny wydźwięk stało się fotografią-ikoną kojarzoną nie tylko z wypadkami lubińskimi, ale z całym okresem stanu wojennego w Polsce.

Publikacja zdjęcia z obraźliwym podpisem

Ta symboliczna fotografia 18 sierpnia 2015 r. wykorzystana została przez toruńską agencję reklamową na prowadzonym przez nią profilu internetowym wódki Żytnia Extra na Facebooku. Przez zamieszczenie na niej napisu oraz opatrzenie komentarzem doszło do całkowitej zmiany treści i wymowy zdjęcia, a w szczególności przedstawienia widniejących na nim osób w negatywnym świetle, poprzez przypisanie im takich właściwości, jakich w rzeczywistości nie posiadały.

Zdecydowana reakcja internautów na treść wpisu doprowadziła do jego usunięcia w przeciągu niecałej godziny, a także do zamieszczenia przeprosin przez administrację profilu Żytnia Extra, a następnie publikacji przeprosin prezesa agencji reklamowej oraz przedsiębiorstwa produkującego wódkę.

Kto opublikował zdjęcie

Ustalono, że posty na profilu wódki zamieściła zatrudniona przez toruńską agencję, pochodząca z Olsztyna, Marta S. – osoba o wyższym wykształceniu historycznym. Ww. podała, że profil internetowy reklamowanej wódki nawiązywał w swej strategii do czasów PRL-u. Wyszukiwała w internecie zdjęć z tej epoki. Nie wiedziała, jakie wydarzenie dokumentuje zdjęcie. Fotografię uznała za intrygującą z powodu specyficznego przenoszenia mężczyzny. Powołując się na swój młody wiek, podała, że niewiele wie o wydarzeniach stanu wojennego, w tym o tragicznych wypadkach lubińskich. Przyznała, że przed publikacją nie sprawdziła ewentualnego istnienia praw autorskich do fotografii. Z perspektywy czasu swoje zachowanie uznała za błędne i mało profesjonalne.

Po szczegółowej analizie prawnej prokurator ocenił, że brak jest podstaw do pociągnięcia autorki wpisu do odpowiedzialności karnej za naruszenie praw autorskich fotografa Krzysztofa Raczkowiaka. Z tych też względów postępowanie w tym zakresie umorzono. Decyzja jest prawomocna.

Pomówienie możliwe tylko na szkodę osoby żyjącej

Stwierdzono jednak, że zamieszczenie wpisu zrealizowało znamiona przestępstwa prywatnoskargowego z art. 212 § 1 k.k.: pomówienia osób widniejących na fotografii (poniżenia w opinii publicznej). Przestępstwo to może dotyczyć tylko osoby żyjącej w czasie popełnienia przestępstwa.

Ponieważ jak dotąd, oprócz śmiertelnie postrzelonego Michała Adamowicza, zdołano zidentyfikować dodatkowo tylko 2 spośród 6 widocznych na fotografii mężczyzn, a tylko jeden z nich żyje, tylko on mógł zostać uznany za pokrzywdzonego.

W postępowaniu karnym osoby najbliższe zmarłemu mogą wstąpić w prawa osób pokrzywdzonych jedynie w wypadku, gdy do znieważenia doszło jeszcze za życia osoby znieważonej, co w niniejszej sprawie nie miało miejsca. Dlatego też postępowanie dotyczące pomówieniu Michała Adamowicza i drugiego zmarłego mężczyzny prokurator umorzył z powodu braku znamion przestępstwa. A w sprawie pomówienia na szkodę trzech nieustalonych mężczyzn – z powodu braku dostatecznych danych uzasadniających podejrzenie jego popełnienia.

Zarzuty postawione autorce wpisu

Prokurator, oceniając, że doszło do przestępstwa zniesławienia, uznał, że – chociażby z uwagi na szeroki negatywny oddźwięk społeczny związany ze sposobem wykorzystania zdjęcia – istnieje potrzeba objęcia go ściganiem z urzędu, co też uczynił. Po przesłuchaniu jedynego znanego i obecnie żyjącego pokrzywdzonego przyjęto od niego wniosek o ściganie.

27 listopada 2015 r. Marcie S. postawiono zarzut, że 18 sierpnia 2015 r. w Warszawie, Lubinie i innych miejscowościach za pomocą środka masowego komunikowania, przy wykorzystaniu profilu Żytnia Extra na portalu internetowym Facebook, dokonała pomówienia pokrzywdzonego o określone właściwości i zachowania, poprzez publikację zdjęcia z jego wizerunkiem, wykonanego 31 sierpnia 1982 r. podczas wydarzeń lubińskich, opatrzonego logo wódki oraz komentarzem sugerującym negatywne właściwości, czym mogła poniżyć go w opinii publicznej, tj. o czyn z art. 212 § 2 k.k. w zw. z art. 212 § 1 k.k. Za przestępstwo zniesławienia grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do 1 roku.

Marta S. przyznała się do popełnienia przestępstwa i złożyła obszerne wyjaśnienia. Stwierdziła, iż jest jej bardzo przykro w związku z zaistniałą sytuacją. Przeprosiła pokrzywdzonego listownie oraz osobiście w toku postępowania mediacyjnego. Zadeklarowała dodatkowo – zgodnie z oczekiwaniem pokrzywdzonego – pieniężne zadośćuczynienie za doznaną krzywdę w wysokości przez niego zaproponowanej.

W trakcie mediacji strony wypracowały ugodę.

Wniosek do sądu o warunkowe umorzenie postępowania na 1 rok próby

Prokurator po analizie wszystkich okoliczności, zagrożenia karą oraz postawy podejrzanej, która zobowiązała się w czasie mediacji do zapłaty pokrzywdzonemu 15 000 zł zadośćuczynienia, uznał, iż istnieją przesłanki do wystąpienia do sądu o warunkowe umorzenie postępowania na rok próby.

Co do zasady postępowanie karne można warunkowo umorzyć, jeżeli czyn zagrożony jest karą nieprzekraczającą 3 lat pozbawienia wolności (tu kara do 1 roku), a nadto wina i społeczna szkodliwość czynu nie są znaczne, okoliczności popełnienia przestępstwa nie budzą wątpliwości, a postawa sprawcy, który nie był karany za przestępstwo umyślne, jego właściwości i warunki osobiste oraz dotychczasowy sposób życia, uzasadniają przypuszczenie, że pomimo umorzenia postępowania będzie przestrzegał porządku prawnego, a w szczególności nie popełni ponownie przestępstwa.

Zdaniem prokuratora, wobec podejrzanej instytucja ta mogła być zastosowana. Warunkowe umorzenie, które co do istoty uznaje winę sprawcy, w tym przypadku z jednej strony stwierdzi bezprawność działania, a z drugiej – stanowić będzie odpowiednią odpowiedź organu wymiaru sprawiedliwości na przestępcze zachowanie z uwzględnieniem stanowiska samego pokrzywdzonego, który nie był zainteresowany nadmierną surowością wobec podejrzanej.

Prokurator podkreślił, że Marta S. nie była dotychczas karana, a jej postawa, warunki i właściwości osobiste wskazują, że nie jest osobą zdemoralizowaną i okazującą lekceważenie dla porządku prawnego. Jest osobą młodą, prowadzącą ustabilizowany tryb życia. Można zatem w sposób uzasadniony stwierdzić, że jej zachowanie miało charakter incydentalny.

Sąd w wyroku podzielił stanowisko prokuratora. Wniosek o warunkowe umorzenie postępowania trafił do lubińskiego sądu 29 lutego 2016 r. 18 kwietnia 2016 r. zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd podzielił stanowisko prokuratora co do zasadności dania podejrzanej szansy i warunkowego umorzenia postępowania na rok próby, przy jednoczesnym zobowiązaniu do wypłaty pokrzywdzonemu uzgodnionego zadośćuczynienia za doznane krzywdy moralne w kwocie 15 000 zł.

Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy/ii

Reklama