To głównie miłośnicy wydanej w ubiegłym roku powieści "Lala" przybyli na spotkanie z autorem. Najliczniejszą grupę wśród publiczności stanowiły panie, choć nie brakowało również mężczyzn i osób młodych. Prowadząca spotkanie Halina Majewska, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bolesławcu, oznajmiła obecnym, że Jacek Dehnel zgodził się zostać duchowym patronem zainicjowanego w Galerii dyskusyjnego klubu literackiego. Wieczór zresztą pokazał wiele obliczy warszawskiego poety. Warto bowiem dodać, że w Galerii Format wystawiono kilka młodzieńczych prac malarskich autora "Lali".
Poeta, jak zwykle elegancko ubrany, opowiedział zebranym między innymi o procesie twórczym. O tym, że bardzo lubi pisać w pociągach, a odkąd kupił laptopa, tworzy jeszcze częściej. Przyznał, że pod wpływem Virginii Woolf powrócił do formy dziennika. Że dużo pracuje, gdyż chciałby być osobą, która ciągle się rozwija, nie zaś osobą, która się "zwija", jak mawia jego kolega z programu Łossskot Tymon Tymański. Zapytany o to, czy jest jakaś dziedzina, która go nie frapuje, odpowiedział, że rzeźba jest taką dziedziną sztuki, która nie jest w stanie wywołać w nim większych emocji, podobnie jak architektura, chociaż zabytki Turynu go zachwycają. Poruszył też temat absurdalnych zarzutów krytyków i swojej sławy. Stwierdził, że rozgłos jest czymś przemijającym i tak naprawdę nie wiadomo, który ze współczesnych będzie pamiętany za 50 lat. Publiczność zapytała również, dlaczego, mimo tak młodego wieku, podejmuje w swej twórczości takie kwestie, jak przemijanie czy śmierć. Poeta półżartem odpowiedział, że być może jest to spowodowane tym, iż w dzieciństwie często chorował i wielokrotnie otarł się o śmierć. Ale to nie jest tak, że pochodzi z "rodziny grabarskiej". Bolesławianie dowiedzieli się również, że poeta pracuje obecnie nad dwiema powieściami.
Nie obyło się bez lektury tekstów poety. Autor przeczytał chociażby jeden z najbardziej znanych swoich utworów – wiersz "Szczęście". Utwór, z którego, jak sam przyznał, jest tak bardzo zadowolony, że oceniłby go "na cztery z plusem". Przeczytał również kilka wierszy z najnowszego, wydanego w styczniu bieżącego roku, tomiku poezji "Brzytwa okamgnienia". Z tego tomiku poeta przedstawił między innymi kapitalną "Cudzość" oraz wiersz zamykający ten zbiór – "Przyjęcie", rymowankę, która porusza kwestie podstawowe i ostateczne. Poezja ta pokazała zebranym w Galerii Format nieco odmienne oblicze twórczości warszawiaka. Oblicze egzystencjalne, eschatologiczne, momentami dalekie od dystyngowanego języka "Lali". Tego wieczoru jednakże nie mogło zabraknąć Dehnelowskiej prozy. Autor odczytał kluczowy fragment swej najbardziej, jak dotąd, znanej powieści; fragment o tym, jak "urodziła się lala".
Na zakończenie poeta podpisywał książki. Wszyscy ci, którzy do tej pory nie zdążyli nabyć żadnego z dzieł Jacka Dehnela, mogli to równie dobrze uczynić w holu Galerii Format, i to po bardzo przystępnej cenie. Chętnych nie brakowało. Największą popularnością, czemu trudno sie dziwić, cieszyła się "Lala" oraz rewelacyjna "Brzytwa okamgnienia".
"[...] Ty, jeśli czekasz jakichś morałów, / nie czekaj dłużej. Czasu jest mało. // Bądź dobry. Kochaj. Starzej się z wdziękiem. / Zamki są słabe. Szyby są cienkie." (Jacek Dehnel, "Przyjęcie")
(informacja GA, zdjęcia i materiał filmowy KG)