Z dziejów oręża polskiego. Powrót żołnierza polskiego na ziemię nadbobrzanską

Logo gazety „Głos Bolesławca”
fot. Głos Bolesławca Wpis archiwalny – Głos Bolesławca.
istotne.pl 3977 bolesławiec

Reklama

Ofensywa styczniowa 1945 armii sowieckiej wymiotła Niemców z ziem nadbobrzańskich, które powróciły do Macierzy (część historyków nazwała to rekompensatą za Kresy Wschodnie, które po wojnie Wielka Trójka ofiarowała państwu sowieckiemu).
Tuż przed tym wojska niemieckie wyewakuowały na zachód obozy jenieckie w Zgorzelcu, Żaganiu i Świętoszowie, do których ściągnięto przed ewakuacją jenieckie oddziały robocze.
Z całą pewnością w bałaganie panującym na tyłach niemieckich musiały pozostać nieliczne jenieckie oddziały robocze, jak wspomniany oddział składający się z żołnierzy francuskich. Znamy inny, niewyewakuowany oddział składający się z żołnierzy angielskich. Byli zakwaterowani i zatrudnieni we wsi Wierzbowa za Gromadką, w dużej sali – świetlicy wiejskiej ogrodzonej drutem kolczastym. Dziś tu zamieszkuje P. Stanisław Paluszek z rodziną. Rot kolczasty i umywalnie z kranami usytuowane na dziedzińcu istniały wiele lat po wojnie. Nieznany jest los tego oddziału. W kilka tygodni po zajęciu Wierzbowej przez czerwonoarmistów zostali oni wywiezieni w nieznanym kierunku samochodami sowieckimi. Niemieccy mieszkańcy wsi informowali polskich osiedleńców – osadników wojskowych, że czerwonoarmiści nie mogli dogadać się z żołnierzami brytyjskimi i chcieli ich wziąć za jakąś formację kolaborującą z Niemcami. Stąd obawa o losy Brytyjczyków. Miejmy nadzieję, że powrócili do domów rodzinnych.
Jeńcy w oddziałach roboczych, wskutek niewolniczych warunków pracy i złego odżywienia chorowali, umierali. Podejrzewa się, że byli rozstrzeliwani za jakieś wykroczenia.
Niemcy z Gromadki, którzy przebywali do połowy lat pięćdziesiątych na tych ziemiach, opowiadali o rozstrzelaniu polskich jeńców wojennych.
Poinformowano o tym Okręgową Komisję Zbrodni Hitlerowskich we Wrocławiu. Komendzie Powiatowej MO zlecono przeprowadzenie dochodzenia w tej sprawie. Dochodzenia nigdy nie ukończono. Czas nieubłagalnie przemijający zatarł wszelkie ślady: te w pamięci ludzkiej, jak też ślady materialne.
Wielu żołnierzy polskich – jeńców z oddziałów roboczych zlokalizowanych na ziemi bolesławieckiej osiedliło się w naszym mieście lub wsiach powiatu bolesławieckiego. Niektórzy nie zagrzali tu długo miejsca: powrócili do domów rodzinnych. Wymieńmy tu więc tylko dwóch z "Arbeitskomando" zlokalizowanych w powiecie bolesławieckim, osiadłych latem 1945 roku na stałe i tu zmarłych. Zasłużonych pionierów naszego miasta (dziś słowo to jest nieznane! Pierwszy dziennik dolnośląski nazywał się "Pionier", liczne spółdzielnie handlowe też nosiły taką nazwę), którzy jako pierwsi wraz z pierwszymi repatriantami przybyłymi latem 1945 roku z Drohobycza, stanęli do znojnego trudu odgruzowania, a potem do rozwoju miasta. Są to ś.p. Józef Damian i Stanisław Wasilewski, który był jakiś czas burmistrzem Bolesławca. Syn śp. Józefa Damiana jest zapisany w księdze urodzeń Bolesławca pod nr 1. Odnotujmy jeszcze, aby zamknąć mroczne lata drugiej wojny światowej, zanim stanął tu żołnierz polski z bronią w ręku z armii, że w Bolesławcu istniały dwa podobozy – filie hitlerowskiego obozu zagłady Gross Rosen – Rogoźnica istniejące od 1940 roku.
Nie znana jest liczba więźniów znajdujących się w tych podobozach – filiach. Jeden z podobozów nazywał się "Komando Bunzlau 1" zlokalizowany w zakładzie "Hubert Land – Holzbau" (zakład produkcji drzewnej), w których produkowano drewniane szybowce dla oddziałów desantowych, Przy produkcji byli zatrudnieni więźniowie. Byli wśród nich też Polacy. Dziś w dużych halach – hangarach poszybowcowych znajduje się "Metalplast" (Staroszkolna). Przy bramie wejściowej ustawiono głaz pamiątkowy dla uczczenia pamięci więźniów. Drugi z podobozów obozu koncentracyjnego Gross Rosen o nazwie "Russenlager-Concordia Wesser F/Ugzeug Werk Bunzlau" był więc obozem składającym się z więźniów Rosjan zatrudnionych w zakładach lotniczych "Concordia". Dziś w tych zabudowaniach znajduje się zakład "Sława" (ul. Orla).

Reklama