Kutuzow – persona non grata

Kutuzow
fot. R.M. Volkov/Wikimedia Commons Michaił Kutuzow jest rosyjskim bohaterem, którego jedyną zasługą dla Bolesławca jest to, że dokonał tu swojego żywota – pisze Paweł Skiersinis.
istotne.pl 183 historia, wojewoda, paweł skiersinis, michaił kutuzow, ul. buczka, ul. kutuzowa

Reklama

Jakie jest ostatnio najpopularniejsze słowo w Polsce? Oczywiście r e k o n s t r u k c j a. Mamy nowy-stary rząd z rekonstruowanym stanowiskiem premiera. Czy dobrze? To się okaże. Swoistą rekonstrukcję przeszły nasze dolnośląskie ulice. Wojewoda zaprezentował nowe, wspaniałe nazwy ulic, które godnie zastąpią poprzednich, wątpliwych patronów. Niestety, zamiar, choć zacny, to delikatnie mówiąc, spóźniony o co najmniej 27 lat. Gdzie były wszystkie poprzednie rządy…? Dlaczego wciąż kręcimy się wokół jednego niezamkniętego tematu. W dużym stopniu to efekt „grubej kreski”.

Zaprezentowane nazwy ulicy aż tak bardzo nie szokują, choć są pewne wyjątki. Na łamach istotne.pl rozgorzała już dyskusja o zmianie Mariana Buczka na Tadka Jasińskiego. Pierwszy z nich, owszem, nie był zacnym Polakiem, ba, nawet wzorowym komunistą nie był. Czy jednak Tadek Jasiński to odpowiedni bohater? Internet nie pozostawił na nim suchej nitki. Myślę, że jednak należy mu się szacunek. To jeden z najmłodszych obrońców Grodna w roku 1939. Oddał życie może w dość lekkomyślny sposób, ale czy w dzisiejszych czasach niektórzy „dorośli” byliby w stanie zdobyć się na podobny czyn…? Nie bądźmy tacy krytyczni.

Nasz nowy patron jednej z bolesławieckich ulic pojawi się jednak tylko w Bolesławcu. W żadnym innym miejscu, na żadnym dolnośląskim murze jego nazwisko nie zawiśnie. To dość zaskakujące, tym bardziej że pojawia się wielokrotnie postać Władysława Grabskiego oraz Tadeusza Gajcego. Skąd zatem taka monotematyczność? Czy brak w Polsce znakomitych osobistości? Szkoda, że Pan Wojewoda nie wziął pod uwagę postaci związanych historycznie z regionem.

Cały ten nowy porządek nasuwa jednak inną refleksję. Czy nie warto byłoby zmienić w końcu ulicy K u t u z o w a? Zapewne za chwilę rozgorzeje dyskusja: „a po co, a na co?”. Może jednak warto, aby zarówno mieszkańcy Bolesławca, jak i władze miejskie pochyliły się nad tym pomysłem.

Cóż, Michaił Kutuzow komunistą nie był. Niemniej to postać negatywna w historii Polski. O Polakach miał jak najgorsze zdanie. Jest uznawany za architekta klęski kampanii Napoleona. Nie do końca słusznie, albowiem to jego poprzednik – Michaił Barclay de Tolly – jest autorem strategii polegającej na wciąganiu Wielkiej Armii w głąb mroźnej Rosji. Wszystkie zasługi jednak przypadły Kutuzowowi.

Marszałek brał udział również w walkach przeciwko konfederacji barskiej (1764–1765) i w wojnie polsko-rosyjskiej w 1792 r. Była to tzw. wojna w obronie Konstytucji 3 maja. Nasz „bohater” to także uczestnik bitwy pod Dubienką (18 lipca 1792 r.). W bitwie tej wojska Tadeusza Kościuszki co prawda zmuszone były do odwrotu, ale polskie wojsko zadało znaczne straty przeważającym siłom rosyjskim. Po stronie polskiej walczyło jedynie 5 300 żołnierzy (zabitych 900). Rosjanie dysponowali 25-tys. armią, a ich straty wyniosły aż 4 000. Choć Kościuszko nie miał teoretycznie żadnych szans, to zadał wojskom zaborcy poważny cios.

Michaił Kutuzow jest rosyjskim bohaterem, którego jedyną zasługą dla Bolesławca jest to, że dokonał tu swojego żywota. Nigdy przecież Polacy nie mieliby żadnego powodu, aby czcić jego imię. Nawet Prusacy, gdy stosunki z Rosją się ochłodziły, przenieśli znany wszystkim pomnik marszałka w bardziej „godne” miejsce. Czy zatem ulica jego imienia to wciąż dobry pomysł?

Działa Bonapartego już dawno ucichły, serce Kutuzowa i wszelkie pamiątki z nim związane powróciły do ojczyzny. Monumenty z nim związane niech pozostaną. Jakikolwiek pomysł, aby je niszczyć, to oczywiście barbarzyństwo. Jednak czy nie stać nas na lepszych bohaterów?

Spotkałem się już z argumentem: to przecież postać historyczna, zostawmy ją w spokoju, ku przestrodze dla przyszłych pokoleń. A co z poprzednimi pokoleniami? Z polskimi patriotami walczącymi w powstaniu listopadowym, styczniowym? Co z tysiącami Polaków zesłanych na Syberię? Czy oni byliby zadowoleni z takiego patrona?

Kwestia zmiany ulicy powinna zostać szeroko przedyskutowana. Powinno odbyć się to jedynie w obrębie lokalnego samorządu. Jest to przecież sprawa tylko i wyłącznie bolesławian. Temat Kutuzowa nie powinien również być traktowany jako wybieg antyrosyjski. Należy dbać o jak najlepsze stosunki z naszym wschodnim sąsiadem, nie może to jednak odbywać się kosztem polskiej historii.

O Kutuzowie krążą do dziś niepochlebne opinie. Hrabia Langeron, Francuz w służbie rosyjskiej, tak oto pisał:

Trudno chyba bardziej być rozumnym od księcia Kutuzowa i posiadać jednocześnie mniej charakteru, umieć łączyć chytrość ze zręcznością, tak małe zdolności z brakiem poczucia moralnego. Przy tym niezwykła pamięć, duże wykształcenie, uprzejmość i elokwencja, nieco sztucznej dobroduszności, oto dodatnie cechy Kutuzowa. Natomiast wyłaziły z niego niepohamowana gwałtowność i chamstwo, gdy unosił się gniewem lub gdy mógł kogo potraktować z góry, za to umiał się mistrzowsko płaszczyć przed wybrańcami łaski carskiej; należy do tego jeszcze dodać skrajny egoizm i rozwiązłość oraz bezceremonialność w zdobywaniu pieniędzy, a będziemy mieli pełny obraz tego bitego lenia, któremu było zawsze wszystko jedno – napliewat!

[Zob. L. Hass, Wolnomularstwo w Europie Środkowo-Wschodniej w XVIII i XIX w.].

„Jeśli zapomnę o Nich, Ty Boże na Niebie, Zapomnij o mnie!”. Podobno piękne słowa, wypowiadane zbyt często, tracą na swoim znaczeniu. Niech ten Mickiewiczowski nakaz, mimo wszystko, stanie się refleksją, że przecież nie możemy zapomnieć o wielkim poświęceniu w walce o niepodległą Polskę. To nie czas na kolejną walkę, polityczne bicie piany. Warto na problem ulicy Kutuzowa spojrzeć z dystansem i zastanowić się, czy o taką Polskę walczyli nasi pradziadowie...

Paweł Skiersinis


Paweł SkiersinisPaweł Skiersinisfot. archiwum autora

Autor jest blogerem, pasjonatem historii, a szczególnie dziejów Dolnego Śląska i Polski. Dlaczego Dolny Śląsk? Jak sam mówi: – A czemu nie? Najciekawsza jest historia wokół nas, dotycząca nas samych i naszych przodków.

I dodaje: – Staram się przedstawiać historię z innej strony, w sposób ciekawy, nie typowo książkowy, pełen suchych dat i faktów. Prezentowane przeze mnie artykuły dotyczą faktów, których nie znajdziemy w podręcznikach i znanych publikacjach. Losy Dolnego Śląska są niewątpliwe ciekawe i pasjonujące, warto zatem czasem poświęcić im choć krótką chwilę.

Więcej na blogu Pawła Skiersinisa.

Reklama