3 stycznia, po godzinie 2:00, pod numer alarmowy policji zadzwonił mężczyzna i powiadomił o zabójstwie kolegi, którego miał dokonać inny jego kolega. Po krótkiej chwili dzwoniący się rozłączył, nie podając żadnych innych danych.
Oficer dyżurny, chcąc potwierdzić, czy rzeczywiście doszło do zbrodni, ustalił właściciela telefonu, z którego dzwoniono do komendy.
Właściciela telefonu nie było w domu. Niemniej mundurowym udało się znaleźć lokal, w którym wspomniany mężczyzna spał wspólnie z kolegami.
Wyszło na jaw, że 43-latek w trakcie suto zakrapianej imprezy wpadł na debilny pomysł, że powiadomi policję o przestępstwie, którego nie było. (Później nie potrafił wyjaśnić, dlaczego to zrobił).
W chwili zatrzymania mężczyzna był pijany. Miał dwa promile alkoholu w organizmie.
43-latek trafił do policyjnego aresztu. Teraz może mu grozić do dwóch lat więzienia.