Dopóki piłka w grze mawiał śp. trener Kazimierz Górski. Tak też i było w sobotę, 8 października, na stadionie przy ulicy Spółdzielczej w Bolesławcu, gdzie miejscowy BKS podejmował, w ramach rozgrywek IV-ligi dolnośląskiej Spartę Grębocice. Kibice ze Spółdzielczej mogli zobaczyć w drużynie gości grającego trenera – Pawła Żmudzińskiego, który kiedyś był trenerem BKS-u i jest w środowisku kibiców w Bolesławcu dobrze znany.
Część kibiców była zaskoczona faktem, że goście wyszli do gry w koszulkach z logo BKS Bolesławiec. Wyglądało to tak, jakby był to jakiś klubowy mecz wewnętrzny. Spieszymy z wyjaśnieniami, że drużyna gości po prostu zapomniała zabrać ze sobą strojów, więc BKS im na czas meczu pożyczył własne.
Co do samego spotkania, to w pierwszej połowie kibice obejrzeli festiwal zmarnowanych okazji. Bolesławianie dwa razy obili poprzeczkę Sparty, raz trafili słupek, do tego kilka razy, w dogodnej sytuacji, nie trafili w światło bramki. Goście okazji bramkowych mieli zdecydowanie mniej, ale jedną z nich skutecznie wykorzystali i bolesławianie dostali tzw. gola do szatni.
Po zmianie stron BKS nadal przeważał. W końcu upragnioną bramkę wyrównującą zdobył strzałem głową Jacek Bochnia i było 1:1. W dalszych fragmentach gry było dużo walki ale wynik się nie zmieniał. Po jednej z akcji sędzia dopatrzył się faulu, w którym poszkodowanym był Piotr Skiba. Niestety rzutu karnego nie wykorzystał Jacek Bochnia. Jego intencje wyczuł bramkarz Sparty i strzał obronił.
Gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, już w doliczonym czasie gry, a właściwie w ostatniej akcji meczu, gola dla wagę zwycięstwa zdobył dla bolesławian Michał Kapusz. Radość z tej bramki i na murawie i na ławce i na trybunach była ogromna. To był gol na wagę zwycięstwa i trzech punktów, które pozostały w Bolesławcu.
BKS – Sparta Grębocice 2:1 (0:1).
Składy i zmiany w serwisie Łączy nas Piłka.