Sprawą zderzenia wozu policyjnego z tirem zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Jeleniej Górze. Jak poinformował nas prok. Tomasz Czułowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze, wspomniane postępowanie zostało umorzone. Powód? Śledczy ustalili co prawda, że sprawcą zdarzenia był policjant (wymuszenie pierwszeństwa). Tyle że według litery prawa nie doszło do wypadku. Kodeks karny:
Art. 177. § 1. Kto, naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała określone w art. 157 § 1, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2. Jeżeli następstwem wypadku jest śmierć innej osoby albo ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 3. Jeżeli pokrzywdzonym jest wyłącznie osoba najbliższa, ściganie przestępstwa określonego w § 1 następuje na jej wniosek.
W tym przypadku obrażenia powyżej dni siedmiu odniósł jedynie sam sprawca, a zatem formalnie była to kolizja (wykroczenie, nie przestępstwo). Dlaczego też w październiku – po zasięgnięciu opinii biegłego – prokuratura musiała to postępowanie umorzyć.
Jak jednak udało nam się ustalić, całą historię bada Biuro Spraw Wewnętrznych Policji.
Przypomnijmy. Do zdarzenia doszło w sobotę, 28 maja, po godz. 11:20. Na drodze DK 94, niedaleko strefy ekonomicznej w Wykrotach, zderzyły się dwa auta: ciężarówka z osobowym BMW (policjanci z grupy SPEED).
Jak powiedział nam wtedy kierowca, który tamtędy przejeżdżał, sytuacja wyglądała tak, jakby tir wyjeżdżał z dyskontu paliwowego, a osobówka uderzyła w niego.
Dwóch policjantów z grupy pościgowej SPEED zostało zabranych do szpitala.
– W wyniku zdarzenia z udziałem samochodu ciężarowego i nieoznakowanego radiowozu do szpitala trafiło 2 funkcjonariuszy. Kierowcy TIR-a na szczęście nic się no stało. Na miejscu pracują policjanci, żeby szczegółowo wyjaśnić okoliczności zdarzenia. Jak zawsze w tego typu przypadkach czynności wykonywane są pod nadzorem prokuratora. Żaden z policjantów nie jest w ciężkim stanie – informowała wówczas Anna Kublik-Rościszewska z bolesławieckiej policji.