Ratowali polskie groby w Kazachstanie. Wśród wolontariuszy bolesławianka Barbara Smoleńska

Wolontariusze
fot. Barbara Smoleńska W lipcu 2022 r. Barbara Smoleńska, wolontariuszka akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”, wzięła udział w projekcie Fundacji Studio Wschód współfinansowanym przez Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą „Polonika”.
istotne.pl 183 historia, patriotyzm, cmentarz, barbara smoleńska, towarzystwo miłośników lwowa

Reklama

Dwunastu dorosłych wolontariuszy z Dolnego Śląska przybyło do Kazachstanu, by prowadzić prace porządkowe i dokumentacyjne na północy kraju – w miejscowościach Jasna Polana, Czkałowo, Oziornoje oraz Głubokoje.

Spoczywają tam Polacy i ich potomkowie, zesłańcy z 1936 roku z ziem dzisiejszego obwodu żytomierskiego, chmielnickiego i winnickiego Ukrainy. B. Smoleńska:

Do Astany, stolicy Kazachstanu, przylecieliśmy 17 lipca, po czym udaliśmy się na północ obwodu akmolińskiego, gdzie znajdują się wsie założone przez polskich zesłańców. Pierwsi Polacy zesłani zostali do Kazachstanu w 1936 roku z obszarów Ukrainy, które po wojnie polsko-bolszewickiej nie weszły w skład odrodzonej II Rzeczypospolitej. Sowiecki totalitarny system starał się z jak największą zajadłością zniszczyć polską ludność zamieszkałą na wschód od rzeki Zbrucz (przedwojenna południowo-wschodnia granica Polski). Świadczy o tym fakt, że Polacy tysiącami byli zsyłani na stepy Kazachstanu jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem antypolskiej operacji NKWD w 1937 roku.

Pierwszym przystankiem na trasie prac był cmentarz w Czkałowie. Tam po raz pierwszy rozmawialiśmy z osobami polskiego pochodzenia, żywymi świadkami historii. Tego samego dnia, w godzinach nocnych, ekipa wolontariuszy dotarła do miejsca zakwaterowania w Jasnej Polanie.

Następny dzień rozpoczęliśmy od oględzin cmentarza mieszczącego się niedaleko granicznych zabudowań wsi. Ogrodzoną nekropolię zastaliśmy w całkiem dobrym stanie, jak na kresowe warunki. Na próżno byłoby doszukiwać się rozgrabionych lub rozkopanych mogił czy śmieci. Groby porośnięte były głównie przez trawy, drobne krzewy i nieliczne drzewa, których usunięcie przychodziło bardzo łatwo. Zaskoczeniem był duży odsetek inskrypcji nagrobnych w języku polskim, tj. zapisanych alfabetem łacińskim, oraz ilość pochówków niemieckich, stanowiących być może nawet 1/3 starej części cmentarza. Smutnym faktem zastanym zarówno w Jasnej Polanie, jak i innych polskich cmentarzach Kazachstanu jest duża ilość grobów dziecięcych. Wobec trudnego klimatu, niedoboru żywności i lekarstw największa umieralność wśród zesłańców dotyczyła właśnie dzieci. W Jasnej Polanie zawitaliśmy także do kościoła katolickiego, gdzie byliśmy świadkami chrztu św. dziecka, którego ojciec był potomkiem Polaków zesłanych do Kazachstanu.

Wolontariuszka z Bolesławca kontynuuje:

Następnym przystankiem na naszym kazachskim szlaku miał być znów cmentarz w Czkałowie, wciąż potrzebujący prac porządkowych, jednak ze względu na utrudnienia komunikacyjne w postaci niesprawnego busa nasze przybycie do Czkałowa nie było możliwe.

Czas nas gonił, skierowaliśmy się więc do wsi Oziernoje, gdzie zostaliśmy serdecznie i ciepło przyjęci przez księdza proboszcza oraz siostry zakonne. Mieszkaliśmy na terenie kościoła, Narodowego Sanktuarium Królowej Pokoju. Wioska powstała w 1936 roku, po zesłaniu na jej teren Polaków zamieszkałych na terenie Ukraińskiej SRR. „Pierwsze lato ludzie przeżyli w namiotach. Do nadejścia zimy zdążyli wybudować ziemianki. Od pierwszych dni pokładali wielką ufność w Bogu, co wyrażało się w modlitwie, zwłaszcza różańcowej” – mówiła Leontyna Korczyńska.

W marcu 1941 roku rozpoczęło się topnienie śniegu po głodowej, mroźnej zimie. Według świadków woda spływająca trzema pięknymi strumieniami napełniła wielkie jezioro i zatrzymała się tuż przed płotami ogrodów, nie zatapiając żadnego gospodarstwa! A potem pojawiły się, nie wiadomo skąd, ryby, wielka ilość dużych ryb – prawdziwy dar Niebios dla zgłodniałego ludu!

W maju 1990 r. mieszkańcy Oziornoje rozpoczęli budowę kościoła. 25 października 1994 r. bp Jan Paweł Lenga ogłosił Matkę Bożą Królową Pokoju główną patronką Kazachstanu i Średniej Azji.

W Oziernoje kontynuowaliśmy rozpoczęte trzy lata temu prace na tamtejszym cmentarzu. Pracowaliśmy z miejscowymi Polakami, którzy z racji swojego wieku sami nie są w stanie uporządkować całego cmentarza. Oprócz przeprowadzonych prac porządkowych i dokumentacyjnych na bramie cmentarza zamieściliśmy biało-czerwoną szarfę. Na prośbę miejscowych Polaków część mogił również opatrzyliśmy biało-czerwonymi wstęgami.

I dodaje:

Około 12 kilometrów na wschód od Oziernoje, na wzniesieniu zwanym Sopka Wołyńska, znajduje się krzyż dziękczynny dla narodu kazachskiego za pomoc okazaną zesłańcom w pierwszych latach ich pobytu w Kazachstanie. Kazachowie wspierali polskich zesłańców, jak tylko mogli, dzielili się z nimi żywnością, mimo iż sami cierpieli głód pod władzą sowiecką. Na krzyżu widnieje napis w czterech językach: kazachskim, niemieckim, polskim i rosyjskim „ Bogu – Chwała, Ludziom – Pokój, Męczennikom – Królestwo Niebieskie, Narodowi Kazachstanu – Wdzięczność, Kazachstanowi – Rozkwit”.

Tablica wdzięczności dla narodu kazachskiego znajduje się również na budynku dworca w Tajynszi, ostatniej stacji, do której przybywali pociągami zesłańcy. „Pamięci Polaków deportowanych w 1936 roku, wdzięczni Kazachstanowi i narodowi kazachstańskiemu za współczucie, życzliwość i okazaną w ciężkich czasach pomoc”. Z tej stacji nasi Rodacy prowadzeni byli pieszo lub wołami do tzw. toczek, czyli punków osiedleńczych, w których mieli rozpocząć „nowe życie”. Ale tak naprawdę, stalinowska Rosja liczyła na ich śmierć z głodu, chorób i wyczerpania. Wspomnienia potomków zesłańców o życiu w zapełnionych rodzinami ziemiankach i lepiankach, silnie nami wstrząsnęły.

Barbara Smoleńska:

Następny cmentarz, na którym pracowaliśmy, znajdował się w prawie wyludnionej wsi Głubokoje, położonej nieopodal Oziernoje. O pomoc na cmentarzu poprosił nas ksiądz Mariusz z Oziernoje i siostra Beata prowadząca w Głubokoje dom dla osób uzależnionych i znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej. W porządkowaniu go wsparła nas 10-osobowa grupa składająca się z podopiecznych siostry Beaty oraz mieszkańców Oziernoje. Mieszkańcy przyszli na cmentarz z własnym sprzętem – kosiarką, koparką oraz słynnym „gruzowikiem”, wywożącym wyciętą zieleń na stepowe wysypisko. Z ich wsparciem, w ciągu jednego dnia, doprowadziliśmy niemal cały cmentarz do należytego porządku.

Mimo że wielu zesłańców i ich potomków mieszka już w Polsce, to jeszcze wielu naszych Rodaków mieszka w Kazachstanie. Spotkania z wolontariuszami przybywającymi z ich dawnej ojczyzny, oddalonej o ok. 4000 km, nasycone były emocjami i wzruszeniami. Każdy z nas czuł, że realizacja działań w Kazachstanie jest bardzo potrzebna. Pozostali tam Polacy bardzo potrzebują kontaktu z ojczyzną. Dziękowali nam za obecność. Zapraszali ponownie. I błogosławili. Należy wyraźnie zaznaczyć, że śladami polskości w Kazachstanie są nie tylko cmentarze, ale żyjący tam Polacy, którzy zachowali własną kulturę, pamięć rodziców i dziadków, poczucie własnej spójności i odrębności od otoczenia.

W czasie wolnym od pracy odwiedzaliśmy naszych Rodaków, przekazując drobne prezenty. Każdy wolontariusz przewiózł w swoim bagażu po kilka kilogramów darów w postaci słodyczy, gadżetów i rekwizytów w barwach narodowych Polski oraz innych regionalnych produktów.

Gościliśmy również w Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Astanie. Podczas spotkania z pełnomocnikiem Ambasadora RP, Konsulem RP oraz jego żoną rozmawialiśmy o sprawach związanych z repatriacją, o działaniach w ramach akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” oraz prezentowaliśmy siebie i miasta z których pochodzimy. Mówiąc o Bolesławcu i jego ceramicznych tradycjach, na ręce pełnomocnika Ambasadora RP przekazałam prezent w postaci ceramicznej filiżanki. Podobne filiżanki otrzymał ksiądz Mariusz, proboszcz kościoła w Oziernoje oraz polska rodzina Korczyńskich z Oziernoje.

Zwiedziliśmy również dwa miasta, stolicę Kazachstanu, Nur-Sułtan (Astana) oraz Kokszetau. Piękne nowoczesne miasta. Stolica z wielkimi budynkami, niejednemu kojarzyła się z Dubajem, stolicą Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a Kokszetau z pięknym wielkim jeziorem w centrum miasta i wzgórzem z nazwą miasta przypominało Hollywood.

Oraz uzupełnia:

Poza miastami podziwialiśmy widoki równych jak stół stepów porośniętych lichymi trawami i ciągnących się dziesiątkami kilometrów. W Oziernoje – cudowne jezioro sprawiające o zachodzie słońca wrażenie morza. Nocleg w stepie, na zboczu Sopki Wołyńskiej, był czasem zadumy i pozwolił wczuć się w sytuację Polaków zesłanych na stepy Kazachstanu. Duża ilość inskrypcji w języku polskim na cmentarzu w Jasnej Polanie oraz ludzie, którzy w znacznej większości przyznawali się do polskich korzeni, a często również rozmawiali w języku polskim, przyczyniała się do tego, że na każdym kroku czekały nas wielkie wzruszenia i emocje. To właśnie sympatyczni, serdeczni i pomocni ludzie, tak Polacy, jak i Kazachowie, zapisali w naszych sercach wspomnienia do których zawsze będziemy wracali z tęsknotą.

Losy polskich zesłańców do Kazachstanu oraz ich potomków są zbyt mało jeszcze znane w społeczeństwie polskim. Zesłańcy do Kazachstanu skupiają się w stowarzyszeniach sybirackich, np. Związek Sybiraków, dlatego są często kojarzeni z zsyłkami na Syberię. W trosce o prawdę historyczną należy zbierać i publikować relacje naocznych świadków wydarzeń historycznych, m.in. zesłańców do Kazachstanu.

Związek Sybiraków, koło w Bolesławcu, oraz Towarzystwo Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich, Oddział w Bolesławcu, przy wsparciu nauczycieli i młodzieży bolesławieckich szkół opracowało kilka lat temu biogramy mieszkańców Bolesławca, którzy powrócili z Kazachstanu. Biogramy pani Kazimiery Bagińskiej ze Starej Olesznej, Wacława Berdzik, Jadwigi Brandt, Jana Cołokidziego, Wandy Drabczyk, Haliny Gawrysiak, Aleksandra Grybusia, Heleny Hewak, Ireny Marii Kłos-Leszczyńskiej, Heleny Kowal, Eugenii Kuraszyk, Alwiny Mikulskiej, Mieczysława Pettersa, Romana PotępyJadwigi Ross z Bolesławca można odnaleźć w publikacji „Nie mieliśmy dzieciństwa – wspomnienia bolesławieckich Sybiraków” oraz w „Jubileusz bolesławieckich Kresowian 1989–2019”. Publikacje wydane zostały dzięki pomocy Muzeum Ceramiki w Bolesławcu.

Szefowa bolesławieckiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich B. Smoleńska: – Wolontariusze akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia” byli dla Polaków w odległych stepach, prawdziwym i żywym kontaktem z ojczyzną, dlatego mamy nadzieję, że Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą „Polonika” również w przyszłym roku pomoże nam zrealizować projekt w Kazachstanie.

Wolontariusze: – Zapraszamy do obejrzenia relacji z materiałów zebranych podczas realizacji akcji „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia 2022” w Kazachstanie:

Projekt dofinansował:

LogoLogofot. Barbara Smoleńska

Reklama