Kłopoty z reklamacją butów w bolesławieckim sklepie. Klientka nie dała za wygraną

But
fot. czytelniczka Kobieta przesłała do nas opis swoich doświadczeń z reklamacją butów. Personel sklepu w rozmowie z nami najpierw zapewniał, że nie było takiego przypadku, później zmienił zdanie.
istotne.pl 1 sklep, powiatowy rzecznik konsumentów, reklamacja

Reklama

Czytelniczka opisała nam ze szczegółami kłopoty, jakie spotkały ją podczas reklamacji zakupionych butów.

„Chciałam zwrócić uwagę na problem traktowania Klientów w jednym z bolesławieckich sklepów obuwniczych. Zależy mi na tym, ponieważ nieświadomi konsumenci, »odsyłani z kwitkiem«, często poddają się i nie egzekwują swoich praw, pomimo że coraz częściej sprzedaje im się za wysoką cenę towar kiepskiej jakości (...). Bolesławianie powinni zostać uświadomieni, że mogą paść ofiarą nieuczciwych sprzedawców, dlatego chciałam na forum opowiedzieć swoją historię. W sobotę zakupiłam buty marki (...) w jednym z bolesławieckich sklepów. Po zaimpregnowaniu butów ubrałam je tego samego dnia na uroczystość pierwszych urodzin mojej córki. Pomimo tego, że buty były praktycznie  nieeksploatowane – siedziałam głównie przy stole – zaczęły się odbarwiać na nosku oraz na bokach. W poniedziałek oddałam je więc do reklamacji. Pani sprzedająca (...) nie była zachwycona i nie za bardzo chciała buty w ogóle przyjąć. Po dwóch dniach – w środę – otrzymałam telefon, że reklamacja jest odrzucona, ponieważ są to przetarcia będące uszkodzeniem mechanicznym. Nie mogłam w to uwierzyć – buty za 700 zł założone jeden raz. I co – mam je wyrzucić do kosza? Zadzwoniłam więc na infolinię dla konsumentów, pod nr 801440220, gdzie Pani prawnik uświadomiła mnie, że w takim przypadku jak mój sklep ma obowiązek przedstawienia mi ekspertyzy rzeczoznawcy lub innego eksperta, że uszkodzenia powstały z mojej winy. Udałam się więc do sklepu, gdzie przemiła (...) pracownica zaproponowała mi zakup czarnej pasty, żebym mogła sobie te przetarcia »zapastować«. Umarłam. Buty ubrane jeden raz, za ciężkie pieniądze, mam sobie »zapastowywać«”. Inna pracownica „próbowała mnie uświadomić, że przetarcia są mechaniczne i nie podlegają reklamacji. Powołałam się więc na rozmowę z prawnikiem na infolinii konsumenckiej i poprosiłam o przedstawienie ekspertyzy. Pani jednak upierała się przy swoim i stwierdziła, że mogłam to sobie przetrzeć pumeksem. Umarłam po raz drugi”.

Po zgłoszeniu od czytelniczki kontaktowaliśmy się ze sklepem. Najpierw personel zapewniał nas, że nie było takiego przypadku i w ogóle nie mają butów w takiej cenie. Czytelniczka przedstawiła nam jednak zdjęcia, dokumentację, kartę zgłoszenia reklamacji i dowód zakupu. W kolejnych rozmowach ze sklepem już sam właściciel przyznał, że była taka sytuacja. 

– Każda reklamacja u nas załatwiana jest w następujący sposób: przychodzi klient, reklamuje buty, buty są przyjmowane, a klient dostaje druczek. Jeśli producent odrzuci reklamację, to jest pieczątka, że reklamacja została odrzucona. Klient wtedy ma prawo iść do biura praw konsumenta. Może też buty odesłać do rzeczoznawcy, uzyskać jego opinię i iść z nami do sądu. Producent również może się pomylić. Ale wtedy sąd o wszystkim decyduje. Każdą reklamację tak załatwiamy – tyle powiedział właściciel i nie odpisał już na naszą prośbę autoryzacji jego wypowiedzi.

Ostatecznie Czytelniczka pieniądze odzyskała jeszcze przed kontaktem naszej redakcji ze sklepem. Jak zaznacza:

„Wiem, że wielu moim znajomym ten sklep również odmówił w sprawie reklamacji, ale przyjmowali te decyzje z pokorą i odchodzili z kwitkiem. Dlatego właśnie postanowiłam poprosić istotne.pl, by nagłośniły sprawę. Mieszkańcy naszego miasta muszą znać swoje prawa, tym bardziej że mamy w mieście Rzecznika Praw Konsumentów, który zawsze pomoże”.

Reklama