Skończyły się wakacje, a wraz nimi wakacyjne rabaty na paliwo. Dzięki wakacyjnym rabatom na litrze paliwa można było zaoszczędzić 30-40 groszy. Reklamy w ogólnopolskich mediach zachęcały do korzystania z rabatów i wychwalały oszczędności z nich płynące. Tymczasem w połowie września w Bolesławcu można kupić paliwo taniej niż w sierpniu z rabatami.
To oczywiście dobra informacja dla kierowców, biorąc pod uwagę tu i teraz. Obecnie na stacjach w Bolesławcu za litr benzyny 95 zapłacimy około 6,25 zł (a nawet, jak się dobrze poszuka, to i 6,14 zł), za litr podstawowego oleju napędowego około 6,16 zł za litr (najniższa cena, jaką znaleźliśmy w Bolesławcu to 6,08 zł) natomiast za LPG 2,94 zł.
Jak to możliwe, skoro od sierpnia do połowy września baryłka ropy podrożała o przeszło 10 dolarów, natomiast za 1 dolara trzeba zapłacić o około 30 groszy więcej niż w sierpniu? Przypomnijmy, że cena surowca i kurs dolara to (oprócz polityki cenowej koncernów) podstawowe czynniki decydujące o cenie paliw na stacjach. Czy zatem nagle przestały działać prawa rynkowe?
Czy może ma to związek ze zbliżającymi się wyborami i polityką cenową Orlenu, który jest największym producentem i sprzedawcą paliw w Polsce? A może to dzięki wejściu na rynek polski koncernu MOL nagle zrobiło się bardziej konkurencyjnie i taniej? Co by nie było tego przyczyną fakt jest taki, że paliwa potaniały i chyba można zaryzykować stwierdzeniem, że nie będą drożeć przynajmniej do połowy października. Co będzie po wyborach tego nie wie nikt.