Ojciec potrąconej dziewczynki: "Kierowca wjechał w nie czołowo i nie udzielił pomocy"

maska
Maska auta • fot. czytelnik Ojciec 11-letniej dziewczynki, która została potrącona przez samochód podczas jazdy na hulajnodze, opisał przebieg zdarzenia oraz zachowanie kierowcy po wypadku. – Zderzenie miało miejsce w trakcie wjazdu na posesję, więc on nie uderzył je bokiem, tylko czołowo na nie wjechał – relacjonuje ojciec, podkreślając, że ma zdjęcia uszkodzonej maski samochodu z wgniecioną tablicą rejestracyjną.
istotne.pl 1 kierowca, potrącenie, bożejowice

Do zdarzenia doszło w poniedziałek 24 lutego. Sprawę opisaliśmy krótko w materiale: Mercedes potrącił dziewczynki na hulajnodze. Wówczas zgłosił się do nas kierowca, który przedstawił swoją wersję zdarzeń. Opisaliśmy to w materiale: Kierowca Mercedesa przedstawia swoją wersję potrącenia dziewczynek.

Dzień później zadzwonił do nas ojciec potrąconej dziewczynki i powiedział, że historia kierowcy to kłamstwo. Według słów taty dziewczynki, kierowca od razu po wypadku próbował przekonać dziewczynki, że cała sytuacja to ich wina. – On powiedział jasno i wyraźnie w ten sposób do nich, że nie wzywa policji ze względu na to, żeby nie robić im kłopotów, bo to jest ich wina – mówi ojciec. Młode dziewczynki, przestraszone sytuacją, nie poinformowały od razu rodziców o prawdziwym przebiegu zdarzeń. – Moja córcia powiedziała mi prosto, że one się przewróciły. Nie było mowy o żadnym wypadku samochodowym" – dodaje.

Co więcej, ojciec zarzuca kierowcy brak reakcji po wypadku. – Ten pan stał koło mnie i ani słowem się nie odezwał, że był wypadek, nie udzielił im pomocy po wypadku ani nie zapytał się o to, czy im pomóc – zaznacza, opisując swoje zaskoczenie, gdy dowiedział się o rzeczywistym przebiegu wydarzeń od matki drugiej dziewczynki. – Dopiero wtedy zapytałem córkę, czy to był ten pan, który stał koło nich? Ona mi powiedziała: tak – wspomina.

Ojciec twierdzi również, że kierowca ukrył swój samochód po wypadku. – Bo samochód on schował sobie na zaplecze swojego domu – mówi, dodając, że gdyby od razu znał całą prawdę, "od razu policja by była wezwana". Mimo wszystko, po zebraniu dowodów, policja przyjechała na miejsce i ukarała kierowcę mandatem za nieustąpienie pierwszeństwa rowerzystom.

Na koniec ojciec podkreśla, że wszystko wydarzyło się ok. 16:30-17:00, gdy było jeszcze jasno, i rozumie, iż każdemu może zdarzyć się błąd, ale nie akceptuje braku odpowiedzialności ze strony kierowcy: – Ja rozumiem, każdemu się może zdarzyć, ale nie w ten sposób, że ja przyjeżdżam jako rodzic, a on przy mnie nawet nie przyznaje się do tego, że potrącił moje dziecko.

Sprzeczne wersje zdarzenia

Wersja kierowcy Mercedesa znacząco różni się od relacji ojca potrąconej dziewczynki. Według kierowcy, do zdarzenia doszło po zmroku na drodze w Bożejowicach, gdzie przebiega ścieżka rowerowa. Twierdzi on, że wjeżdżał na posesję, a w ostatniej chwili zauważył dwie dziewczynki na hulajnodze elektrycznej. Jego zdaniem, jedna z dziewczynek straciła panowanie nad pojazdem i sama uderzyła w maskę samochodu. – Dziewczynka kierowała i uderzyły we mnie, nie ja w nich. Hulajnoga była nieoświetlona – podkreśla kierowca.

W opozycji do słów ojca dziewczynki, kierowca twierdzi, że proponował wezwanie policji i karetki, jednak to ojciec miał odrzucić tę propozycję: – Ja mówię, dzwonimy po policję, a on mówi, nie trzeba żadnej policji, niczego. Mężczyzna sugeruje, że po dwóch godzinach sytuacja nagle się zmieniła i rodzina dziewczynki wszczęła "wielką aferę".

Ojciec dziewczynki w swojej relacji wskazywał na brak reakcji i pomocy ze strony kierowcy oraz na ukrycie przez niego samochodu. – Ten pan stał koło mnie i ani słowem się nie odezwał, że był wypadek" – mówił ojciec, dodając, że kierowca schował auto na zapleczu posesji, aby ukryć ślady zdarzenia.

Kierowca z kolei zwraca uwagę na brak karty rowerowej u dziewczynki, brak kasku oraz nieprawidłowe użytkowanie hulajnogi. Potwierdza to policja, która wskazuje, że kierująca nie miała wymaganych uprawnień do jazdy hulajnogą elektryczną i przewoziła pasażerkę, co jest zabronione.

Ostatecznie policja uznała winę kierowcy za nieustąpienie pierwszeństwa rowerzystom, za co został ukarany mandatem.

Biuro Ronin - Odszkodowania BolesławiecBiuro Ronin - Odszkodowania Bolesławiecfot. Biuro Ronin