O sprawie poinformował nas ojciec nastolatka. Z jego relacji wynika, że 26 lutego, przed godziną 16:00, autobusem komunikacji miejskiej podróżował jego 13-letni syn. Oprócz niego w autobusie pasażerem był też inny nastolatek. Z relacji ojca wynika, że kiedy kierowca autobusu zjeżdżał na końcowy przystanek przy ulicy Gałczyńskiego, na tzw. pętlę, na wysokości Zespołu Szkół Budowlanych, nagle wykonał gwałtowny manewr hamowania. Jego syn szykował się wówczas do opuszczenia autobusu:
Jak syn widział, że autobus zaczyna skręcać, wstał, chwycił się poręczy i podnosił plecak. W tym momencie kierowca gwałtownie zahamował i syn po prostu stracił równowagę, poleciał do tyłu bezwładnie i uderzył głową. Tylko czy uderzył o jakiś narożnik w autobusie, czy o poręcz, czy po prostu była rana od podłogi? To wszystko będzie wiadomo, jak się zabezpieczy i obejrzy monitoring.
8 szwów, badania i obserwacja
W wyniku upadku na głowie 13-latka powstała około 10-centymetrowa, krwawiąca rana cięta. Drugi z nastolatków jadący w autobusie też miał stracić równowagę, ale zdołał uniknąć upadku, opierając się o miejsce przeznaczone dla wózków inwalidzkich. Według informacji ojca 13-latka kierowca autobusu nie zareagował na to, co się stało:
Syn jak już uderzył głową, na szczęście nie stracił przytomności. Pierwsze, co mówi, chwycił się za tył głowy, patrzy krew na ręce i spojrzał na kierowcę autobusu. Kierowca, jak mówi, nawet się nie obejrzał w jego stronę.
Reklama
Przestraszony 13-latek z krwawiącą raną głowy zdołał dotrzeć z autobusu do domu. W drodze do domu sam starał się zatamować krwawienie, dociskając do rany kaptur. Gdy już dotarł do domu jego ojciec, widząc, co się dzieje, także starał się zatamować krwawiącą głowę syna i jednoczenie wezwał zespół ratownictwa medycznego. Rannego nastolatka przewieziono do szpitala w Bolesławcu, gdzie został opatrzony.
Rana na głowie krwawiła i wymagała zszycia. W szpitalu w Bolesławcu założono 8 szwów i wykonano niezbędne badania. Następnie chłopaka przewieziono do szpitala do Legnicy na obserwację. W wyniku tego zdarzenia nastolatek doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu. Obecnie jest już w domu, ale wciąż wymaga leczenia u lekarzy-specjalistów. Odczuwa także lęk przed jazdą w autobusie.
Ojciec chłopaka: kierowca nawet nie spojrzał w lusterko
Mężczyzna nie rozumie zachowania kierowcy autobusu i braku reakcji na to, co się stało:
(...) Kierowca się nawet nie obejrzał, nawet nie spojrzał w lusterko, gdzie jego obowiązkiem jest, bo wiadomo, że kierowca każdy, czy to tramwaju, autobusu miejskiego czy autokaru ma prawo wykonać gwałtowne hamowanie. Tak, to jest normalne. Jest uczestnikiem ruchu, ale po każdym takim hamowaniu powinien chociaż spojrzeć lusterko, czy nikomu się nic nie stało. Spytać się: halo, stało się coś? W porządku? No to jedziemy. A jak się stało: proszę poczekać, przerywam kurs, wzywam służby, policję, karetkę pogotowia i wg mnie w ostatecznej kolejności dzwoni dopiero do dyspozytora, żeby poinformować, że wypadek itd.
Reklama
Komentarz Miejskiego Zakładu Komunikacji o zdarzeniu
Urszula Dzięgiel, Kierownik działu eksploatacji, MZK Sp. z o.o. w Bolesławcu:
Potwierdzam, iż w dniu 26.02.2025 r., ok. godziny 16.00, w autobusie linii 11, upadł nastoletni chłopiec. Kierowca dojeżdżając do skrzyżowania ulic Jana Pawła II i Gałczyńskiego, musiał ustąpić pierwszeństwa i zahamował, co spowodowało, że wstający z siedzenia chłopiec upadł na podłogę. Chłopiec od razu się podniósł, ale o niczym nie poinformował naszego kierowcy. Kierowca nie zauważył tej sytuacji, gdyż był skupiony na bezpiecznym wjeździe na skrzyżowanie. Po opuszczeniu skrzyżowania, kierowca przejechał jeszcze kilkanaście metrów i zatrzymał bezpiecznie autobus na przystanku Gałczyńskiego oraz otworzył drzwi. Wówczas chłopiec wysiadł i pobiegł w kierunku ulicy Jana Pawła II. Kierowca nie miał już żadnej możliwości zapytania chłopca, czy wszystko jest w porządku oraz udzielenia mu ewentualnej pomocy.
Policja o zdarzeniu
Podkomisarz Anna Kublik-Rościszewska, Oficer Prasowy Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu:
Potwierdzam, że 27 lutego otrzymaliśmy zgłoszenie dotyczące sytuacji w autobusie miejskim, która miała miejsce dzień wcześniej z udziałem małoletniego. Prowadzone są czynności wyjaśniające w sprawie o wykroczenie art. 86 par. 1 kw, w ramach który m.in. zabezpieczony został monitoring.
Reklama
Komentarz pełnomocnika poszkodowanego
Sprawą zajmuje się też Zbigniew Zawada, właściciel Biura Ronin, specjalista ds. odszkodowań, pełnomocnik poszkodowanego. Oto jego komentarz:
Zgłosił się do nas ojciec małoletniego, opisując zdarzenie, w którym jego syn podczas gwałtownego hamowania autobusu MZK na ulicy Gałczyńskiego, stracił panowanie i upadł, doznając rozległego urazu głowy z silnym krwawieniem z potylicy. Z relacji Poszkodowanego wynika, iż poza samym zaistnieniem zdarzenia, niejasne jest zachowanie kierującego autobusem, który, pomimo iż widział upadek pasażera oraz silne krwawienie, ślady na chodniku przy przystanku są do tej pory, nie udzielił mu żadnej pomocy i chłopak o własnych siłach dotarł do domu, cały zakrwawiony. W tej sytuacji odpowiedzialność kierującego wynika nie tylko z winy, lecz również z zasady ryzyka wprowadzenia w ruch pojazdu przez kierowcę. Mniemam, że policja, która prowadzi czynności wyjaśniające, dotrze do zapisu z nagrania z kamer w autobusie i wszystkie okoliczności zostaną wyjaśnione.