Bogusław Nowak umalował się jak mim, ubrał się na biało, ubrał skrzydła i spuścił się na linie z wieży ratusza. W ten zaskakujący sposób dostarczył fikcyjny klucz do bram miasta (podczas oficjalnego otwarcia Święta Ceramiki prezydent tradycyjnie przekazuje bowiem klucze do miasta starszemu Bractwa Ceramicznego).
Spuszczanie się na linie wyglądało dość dziwacznie. Przy monumentalnej muzyce restaurator wolno opuszczał się na linie, wijąc się w jakiejś formie pantomimy. Niestety, był kilkanaście metrów nad ziemią i jego pantomimiczny występ nie był zrozumiały.
Kiedy dotarł już w okolice sceny zawisł półtora metra nad ziemią i wyglądał, jakby tam utknął. Miał niestety przywiązany do pasa klucz, na który czekał prezydent i stojący w rządku ceramicy z Bractwa. Zaczynali się oni niecierpliwić.
Jedynie starszy bractwa Jarosław Rutyna zachowywał niezmienny uśmiech czekając, aż dwoje ochroniarzy w końcu pomoże prawie 70-letnimu mężczyźnie opaść bezpiecznie na ziemię i wyplątać się z uprzęży.
Na końcu okazało się, że klucz utknął przy pasie restauratora. W tle brzmiała nadal monumentalna muzyka, a konferansjer robił co mógł, by zachwycać się i opisywać tę mało komfortową sytuację.
Kiedy restaurator w końcu uwolnił się z pęt, przekazał klucz prezydentowi, a ten przekazał go Rutynie, który nie zdejmował z ust pogodnego uśmiechu.
Po tej ceremonii wszyscy odetchnęli z ulgą, że w tym wątpliwie artystycznym wydarzeniu senior restaurator przeżył.
