– Bolesławiec jest najbardziej obciążonym miastem. Ludzie nie wyciągają paczek, a my nie mamy gdzie ich ładować i z dnia na dzień robi się kumulacja. Wstajemy nawet w nocy i podjeżdżamy pod paczkomaty, żeby wrzucać paczki, jak tylko się zwolni miejsce – mówi Szymon Ziółkowski, jeden z kurierów InPost-u.
Maszyn w Bolesławcu jest coraz więcej, ale coraz więcej ludzie zamawiają. Nasze miasto, można powiedzieć, wpadło w szał zakupowy i ludzie częściej zamawiają na paczkomat, niż do domu.
– Paczki, które się nie mieszczą, są przekierowywane przez nas na paczkomaty mniej obciążone tam, gdzie jest jakieś miejsce. Ludzie patrząc, że jest przekierowana paczka na inny paczkomat, nie odbierają jej, tylko czekają, aż wróci z powrotem do paczkomatu źródłowego. To blokuje spowalnia system – wyjaśnia Szymon Ziółkowski.
Wszystkim zależy na tym, by paczki dotarły przed świętami. Dlatego wspólnie z kurierami zachęcamy do szybkiego odbioru.