Nauczanie zdalne budzi skrajne emocje wśród uczniów, rodziców i nauczycieli. Wydaje się, że nikt nie jest z tej formy nauczania zadowolony. O tym, jak wygląda nauczanie zdalne w bolesławieckich podstawówkach, rozmawiamy z Beatą Sulską naczelniczką Wydziału Społecznego Urzędu Miasta.
Jeśli macie jakieś pytania, można je wpisać w komentarzach. Zadawać pytania można też osobiście podczas wywiadu 25 stycznia o 14:05.
Beata Sulska:
Z rozmów jakie odbyłam z dyrektorami, nauczycielami i rodzicami wynika, że wszyscy jesteśmy już zmęczeni nauczaniem zdalnym.
Wszyscy żyjemy w ciągłym napięciu.
W zdalnym nauczaniu nauczyciele nie są w stanie w pełni zrealizować podstawy programowej.
W zdalnym nauczaniu ważny jest dialog między nauczycielami, rodzicami i uczniami.
Praca z dzieckiem musi polegać na dialogu.
Na początku nauki zdalnej było dużo problemów z połączeniami internetowymi. Musieliśmy zapewnić dostęp do technologii.
Są sytuacje budzące wątpliwości, że uczniowie nie rozwiązują zadań samodzielnie.
W szkoła odbywają się konsultacje indywidualne. Taka możliwość jest także w zdalnym nauczaniu.
Nauczyciele także musieli się przestawić na inny tor pracy. Dokształcają się w tym temacie na bieżąco.
Obecnie najważniejsze jest bezpieczeństwo uczniów i nauczycieli.
Ważny jest także powrót do relacji, które zostały zerwane przez zdalne nauczanie.
Decyzje rządu są zaskakujące. Staramy się im sprostać.
Badaniom przesiewowym poddało się 80 nauczycieli. Tylko 1 uzyskał wynik pozytywny, reszta przystąpiła do pracy.
Nauczyciele są grupą, która powinna zostać zaszczepiona.
Autorytet nauczyciela został nadszarpnięty.
Potrzebny jest dialog między ministerstwem i związkami zawodowymi.