Zdarzenie miało miejsce we wtorek, 16 marca. Do bolesławianki, kobiety prowadzącej działalność gospodarczą, na telefon stacjonarny zadzwonił oszust, który podał się za funkcjonariusza stołecznego – uwaga! – Biura… Korupcyjnego. Przedsiębiorczyni, która odebrała telefon, od razu została zapytana, czy jest sama, bo tej rozmowy nie mogły rzekomo usłyszeć żadne osoby trzecie.
Quasi-funkcjonariusz powiedział kobiecie, że w ręce służb wpadła grupa oszustów, która dysponowała nie swoimi dowodami osobistymi, w tym dokumentem bolesławianki. Ta od razu powiedziała, że dowód ma przy sobie. To jednak nie zbiło bandyty z pantałyku. Zaczął mówić, że jakiś pracownik banku wykradł dane osobowe kilku osób i ktoś – właśnie na nazwisko Czytelniczki – wziął kredyt na 40 tysięcy złotych.
Bolesławianka chciała się rozłączyć, wtedy pseudopolicjant zmienił ton: – Czy pani wie, z kim pani rozmawia?!
I widząc, że kobieta zaczyna powątpiewać w jego wersję wydarzeń, kazał jej wziąć kartkę i długopis i zapisać swoje imię, nazwisko, a także numer legitymacji służbowej. Po czym poinstruował rozmówczynię, aby po usłyszeniu ciągłego sygnału wystukała numer alarmowy 997 i potwierdziła jego tożsamość u dyżurnego policji.
I rzeczywiście, „dyżurny” potwierdził, że bolesławianka rozmawia z funkcjonariuszem z Warszawy. Na tym jednak nie koniec. Aby jeszcze bardziej zamącić swej ofierze w głowie, oszuści przekierowali połączenie do… „prokuratora”.
Ten od razu zaznaczył, że rozmowa jest nagrywana i że kobiecie nie wolno się z nikim kontaktować. Wówczas bolesławianka zapytała, czemu nie jest przesłuchiwana w komendzie czy w siedzibie prokuratury. W odpowiedzi usłyszała: „Morawiecki dał nam uprawnienia, żeby w dobie pandemii przesłuchiwać przez telefon”.
Niby-prokurator wypytywał między innymi, czy biznesmenka ma konto osobiste w banku. Gdy ta potwierdziła, zapytał, ile ma na koncie i jaką kwotę z tych środków ma on zabezpieczyć na wypadek włamania. Wtedy kobieta rozłączyła się i zadzwoniła na policję. I tym samym misternie uknuta intryga zakończyła się fiaskiem.
UWAGA!
Wygląda na to, że bandyci z seniorów przerzucili się na przedsiębiorców. Jak udało nam się ustalić, to niejedyne tego typu zdarzenie, jakie miało wczoraj miejsce w powiecie bolesławieckim. Czytelniczka:
Chcę, żeby to było nagłośnione, bo może choć jedną istotę uda się uchronić. Nie każdy miał kontakty z policją, prokuratorem, nie każdy wie, jak to się odbywa.
I podkreśla, że trik z numerem 997 uśpił nieco jej czujność. Rzecz wydawała się też wiarygodniejsza z powodu sytuacji pandemicznej. – Pandemia stworzyła niewiarygodne możliwości oszukiwania ludzi – zaznacza z żalem.
Na szczęście bolesławianka nie padła ofiarą oszustów. Ale ile osób jeszcze się nabierze?
Przypomnijmy. Za to przestępstwo grozi kara od sześciu miesięcy do nawet ośmiu lat więzienia.