Do zdarzenia doszło latem w bolesławieckim magistracie. Do urzędu wszedł 50-letni bolesławianin Artur K. i zapowiedział sekretarce, że przyjdzie innego dnia, ale już z bronią, i... zabije prezydenta.
Urzędnicy powiadomili policję, która zareagowała błyskawicznie; w ciągu 30 minut zatrzymała podejrzanego.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Bolesławcu. Śledczy czekają na opinię sądowo-psychiatryczną, która ma wyjaśnić, czy K. w momencie popełnienia przestępstwa był poczytalny. Mężczyźnie grozić może kara do dwóch lat więzienia.
Prezydent Piotr Roman zapowiada, że w urzędzie wprowadzone zostaną dodatkowe środki ostrożności, ale od razu dodaje, że nie będzie chodził po mieście z ochroną.