Czytelnik powiadomił nas, że Bolesławieckiemu Parkowi Wodnemu „Orka” grozi paraliż, a nawet zamknięcie. Powód? Grupa wykwalifikowanych ratowników, którzy – jak poinformował nas pragnący zachować anonimowość rozmówca – zarabiali niewiele więcej, niż wynosi minimalna krajowa, zażądała podwyżki płac. I sporządziła w tej sprawie pismo do prezesa Orki, szefa Zakładu Energetyki Cieplnej w Bolesławcu (Orka podlega obecnie pod ZEC) i prezydenta Bolesławca.
Ratownicy chcieli zarabiać kilkaset złotych miesięcznie więcej. Zdaniem Czytelnika, nie były to bynajmniej wygórowane żądania. Tym bardziej że chodzi o osoby po studiach, które przeszły odpowiednie kursy, za które w większości zapłaciły z własnej kieszeni.
A jako że nie było odzewu, siedmioro pracowników Orki złożyło na początku czerwca wypowiedzenia. Nasz rozmówca twierdzi, że w powiecie nie ma tylu tak dobrze wykwalifikowanych ludzi, aby tę lukę wypełnić. I dodaje, że jeśli na zmianie wystawiony będzie np. tylko jeden ratownik, szefostwo Orki będzie w ten sposób narażać swoich klientów na utratę zdrowia, a nawet życia.
Czytelnik zaznacza, że szczęściem w nieszczęściu jest to, że trwa sezon. I jeśli Orka rzeczywiście zostanie zamknięta, ci, którzy będą się chcieli wykąpać w obiekcie strzeżonym, będą mogli skorzystać z innych basenów w Bolesławcu. Ale co z tzw. stałymi klientami?
Robert Tomczyk, prezes Bolesławieckiego Parku Wodnego, w rozmowie z portalem istotne.pl podkreślił, że nie ma żadnego problemu i nieprawdą jest, jakoby obiektowi groził paraliż. Bo Orka radzi sobie od 8 lat i będzie sobie radzić nadal. A ratowników nie brakuje.
Do tematu wrócimy.