Do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bolesławcu 6 kwietnia zgłosił się klient, który przyniósł inspektorom sanitarnym nieżywego skorpiona w słoiczku. Mężczyzna twierdził, że pajęczak wyszedł żywy z liści ananasa, którego kupił albo w jednym z bolesławieckich supermarketów, albo w tutejszym dyskoncie. (Zgłaszający powiedział również, że nakrył skorpiona słoikiem i ten zdechł).
11 kwietnia sanepid skontrolował oba sklepy. Ich pracownicy byli zdziwieni; nigdy wcześniej nie spotkali się z taką sytuacją.
Mimo to PSSE nadal bada całą sprawę. Analizuje m.in. drogę dystrybucji ananasów, które mogły pochodzić albo z magazynu w Lubinie, albo z Gliwic. (Inspektorzy z tamtych powiatów zostali powiadomieni o zdarzeniu).
Sanepid ustala też, czy ananasy, które są dostarczane do bolesławieckich sklepów, poddawane są fumigacji bądź innym zabiegom sanitarnym.
Sam pajęczak prawdopodobnie nie był groźny dla człowieka. Do tematu wrócimy.