Sprawę tak opisał nasz Czytelnik:
Dźwięk klaksonu przy skrzyżowaniu ulicy Żwirki i Wigury z jednokierunkowymi dojazdami do zapleczy bloków przy ul. Asnyka to sytuacja częsta. Wszystko za sprawą pojazdów blokujących przejazd z części „górnej” do „części” dolnej. Przepisy nie zezwalają na wjazd na skrzyżowanie, gdy nie ma możliwości jego opuszczenia, właśnie po to, by nie blokować przejazdu innym pojazdom. […] 21 marca, tuż przed godz. 8:00, doszło po raz enty do podobnej sytuacji, ale wyjątkowo w ruch poszedł policyjny lizak. A było tak:
Srebrny samochód marki BMW (nr rejestracyjny nieznany) próbował przejechać z rzeczonej części górnej (wyjazd ze znakiem ustąp pierwszeństwa) do części dolnej. Na drodze stał mu jednak sportowy samochód marki Audi, model – zdaje się – A8 quatro, kolor: ciemny srebrno-szary (numer nieznany).
Na dźwięk klaksonu rozlegający się z samochodu BMW (zaznaczam, że jego cześć znajdowała się już na jezdni głównej) w samochodzie Audi opadła szyba i padły słowa: po co wjeżdżałeś, jak nie ma miejsca? Po sekundzie w oknie drzwi samochodu Audi pojawiła się ręka wymachująca policyjnym lizakiem i dało się słyszeć: „won stąd”.
Kierowca BMW posłusznie wycofał, za moment na sygnalizatorze pojawiło się zielone światło i auta się rozjechały.
Mężczyzna dodał:
Po analizie sytuacji zrodziło się kilka pytań. Pierwsze z nich to – jak kierowcy powinni reagować w takich sytuacjach? Czy machnięcie lizakiem, bez przedstawienia się i podania stopnia służbowego osoby w cywilu, prowadzącej auto nieoznakowane, nieużywające sygnałów świetlnych czy dźwiękowych, powinno w ogóle wywołać jakąkolwiek reakcję? A co jeśli lizakiem posługuje się osoba niemająca takich uprawnień?
Pytanie drugie – jeżeli w opisanym wyżej zdarzeniu mieliśmy rzeczywiście do czynienia z funkcjonariuszem Policji, to czy jego reakcja nie była nadużyciem, przekroczeniem uprawnień, kiedy sam ewidentnie złamał przepisy, blokując skrzyżowanie? Czy zwroty per ty i „won stąd” to policyjny standard w kontakcie z kierowcami postraszonymi lizakiem?
O komentarz poprosiliśmy bolesławiecką policję. Komendant powiatowy mł. insp. Dariusz Borski:
[...] Wydział Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Bolesławcu informuje, że drogi biegnące za budynkami mieszkalnymi dochodzącymi do ul. Żwirki i Wigury są dojazdami do posesji i mają status drogi wewnętrznej. W rozumieniu Ustawy prawo o ruchu drogowym, opuszczając drogę wewnętrzną, kierowca włącza się do ruchu, czyli musi ustąpić pierwszeństwa innym.Kierujący pojazdem marki BMW, we wskazanej sytuacji, miał obowiązek ustąpić pierwszeństwa pojazdom poruszającym się ul. Żwirki i Wigury, a więc używanie sygnału dźwiękowego było wykroczeniem w myśl art. 29 ust. 2 pkt. 1 Ustawy prawo o ruchu drogowym.
Zgodnie z art. 6 ust. 1 Ustawy prawo o ruchu drogowym, ustawodawca jednoznacznie wskazuje podmioty uprawnione do wydawania poleceń i sygnałów uczestnikom ruchu drogowego, a sposoby zatrzymywania i kontroli pojazdów określone są w odrębnych przepisach. W przypadku braku pewności, że mamy do czynienia z osobą uprawnioną do wydawania poleceń i sygnałów drogowych, należy niezwłocznie zadzwonić na numer alarmowy Policji w celu poinformowania o danej sytuacji na drodze. Służba dyżurna dokona weryfikacji uprawnień osoby korzystającej z tarczy przeznaczonej do zatrzymywania pojazdów.
[...] Ponadto informuję, że Policja bolesławiecka w swoim taborze nie posiada takiej marki pojazdu, jaka została wskazana w zgłoszeniu. Dodatkowo [...] podjęliśmy ustalenia w celu zweryfikowania, czy wskazany pojazd mógł być samochodem prywatnym funkcjonariusza, wynik sprawdzeń: negatywny.
D. Borski dodał: – Tarcza do zatrzymywania pojazdów, nazywana w mowie potocznej lizakiem, jest przedmiotem ogólnodostępnym, używanym przez różne służby w celu wydawania poleceń uczestnikom ruchu drogowego.
Co Wy na to? Mieliście kiedyś podobną sytuację?