Kobieta napisała do naszej redakcji.
Stoję na poczcie, jakaś pani wybiera torebki... blokując kolejkę. Już o trzecią prosi, w końcu orientuje się, że za nią czekają ludzie i prosi, by urzędniczka zaczęła ich obsługiwać, bo ona chyba torebki nie weźmie, bo musi przyjść z kimś, kto jej doradzi. I nic w tym dziwnego, w końcu Poczta Polska to sklep z torebkami.
Trzeba dodać, że nie tylko torebki można na poczcie kupić. Właściwie łatwiej wymienić, czego nie można kupić na poczcie. Można się tu ubrać, do stroju dobrać akcesoria, można się najeść, napić i dobrą książkę poczytać. Na stolika punktu przy ul. Kaszubskiej w Bolesławcu stoi zgrabna reklama zachęcająca do zakupy kawy i dobraniu do niej lektury odpowiedniej na zimowe wieczory.
Poczta Polska to dzisiaj bank, spożywczy, księgarnia i czekać tylko trzeba na sprzedaż hot-dogów w stu smakach. To wszystko nie pomaga w wyjściu z zapaści finansowej tej instytucji. Jak podała "Rzeczpospolita", Poczta Polska zastawiła w banku warszawską sortownię i masowo wyprzedaje swoje nieruchomości. Może by pomóc tej instytucji trzeba było kupić choć jedną torebkę, a nie tylko odebrać list polecony.
